Wszystkiemu winna jest awaria skrzyni biegów na siódmym odcinku specjalnym. Do tego momentu załoga z Ustronia zajmowała 12. miejsce w Klasyfikacji Generalnej i 4. w Klasie 3.
Jarosław Szeja: – Trochę już ochłonąłem po wydarzeniach tego weekendu, ale nadal trudno mi znaleźć odpowiednie słowa. Nasza zła passa trwa od Rajdu Krumlov i jakoś nie chce się skończyć. Za każdym razem mieliśmy nadzieję, że w kolejnym rajdzie los się odwróci, ale znów zostaje ogromny niedosyt. Chciałoby się powiedzieć, że przecież taki jest motorsport, ale trudno jest się nam pogodzić z faktem, że za każdym razem przytrafia nam się zupełnie inna awaria, niezwiązana z tymi poprzednimi. Tym razem zawiodła część, którą wymieniliśmy niespełna tydzień temu, na fabrycznie nową, markową i sprawdzoną, a mimo to, coś zawiodło.
Mieliśmy na tym rajdzie dużo problemów od pogody, przez przebitą oponę i uszkodzoną felgę, po awarię elektroniki. Nie było łatwo, ale walczyliśmy dalej. Po pierwszym etapie byliśmy trzeci w klasie, bardzo kontaktowo z rywalami – było pozytywnie, ale niestety do przedostatniego odcinka specjalnego. Oczywiście nie brakowało też dobrych momentów, bo wygraliśmy w końcu w naszej klasie trzy odcinki, czyli połowę ze wszystkich ukończonych,walcząc w bardzo wymagających warunkach i z mocno naciskającymi rywalami. Do tego szósty czas w Klasyfikacji Generalnej na OS 4 – to niesamowite uczucie! Z Marcinem i zespołem daliśmy z siebie wszystko,ale zawiodło coś, na co już nie mamy wpływu.