Volkswagen dostosowuje się do sytuacji rynkowej

Popyt na samochody elektryczne w ostatnich miesiącach stopniowo maleje. Skutkuje to szeregiem różnych decyzji producentów – od zamykania fabryk, po całkowitą zmianę strategii. Wiele firm takich jak Mercedes, czy Opel ogłosiły już, że przesuną termin przejścia na samochody całkowicie elektryczne. Po prostu nie mogą pozwolić sobie na to, aby całkowicie zrezygnować ze sprzedaży aut z silnikami spalinowymi.
Volkswagen zamykając dwie ze swoich fabryk samochodów elektrycznych mówi o dużo niższym popycie, niż oczekiwano. Rzecznik prasowy firmy powiedział, że Volkswagen dostosowuje swój harmonogram produkcji do sytuacji rynkowej. Oprócz tego 1/3 fabryk grupy skróciła już godziny pracy w ostatnich tygodniach, aby poradzić sobie z niższą niż zakładano sprzedażą.
Europejski rynek motoryzacyjny pozostaje cały czas mocno niestabilny. Po nieznacznym ożywieniu na koniec lata panuje niepewność. Kupujący wahają się między samochodami spalinowymi, hybrydowymi i elektrycznymi. Finalnie wielu z nich odkłada decyzję o zakupie „na później”. Wpływ na taką sytuację mają także napięcia handlowe ze Stanami Zjednoczonymi, czy debata w Niemczech na temat wycofania silników spalinowych.

Inni też mają problemy
Te trudności nie ograniczają się tylko do Volkswagena, dotykają wielu producentów na całym świecie. Dostawca części motoryzacyjnych Bosch ogłosił w miniony czwartek, że zredukuje kolejne 13 000 miejsc pracy, czyli około 10% swojej siły roboczej w Niemczech. Wszystko za sprawą spadku popytu na pojazdy elektryczne.
Na początku września Ford ogłosił już plany redukcji do 1000 miejsc pracy w swoim zakładzie w Kolonii. On również specjalizuje się w pojazdach elektrycznych. Grupa Stellantis z kolei planuje tymczasowe zamknięcie aż sześciu fabryk w obliczu spadku sprzedaży. Ta ostatnia potwierdza napięcia dotykające całego sektora motoryzacyjnego. W obliczu kosztownej transformacji energetycznej czeka nas znaczne spowolnienie rynku.