Najnowsze elektryczne Audi z oceną „2”

Kilka dni temu niemieccy dziennikarze z portalu Auto Bild sprawdzili najnowsze Audi RS e-tron GT Performance. Elektryczna limuzyna generuje moc 925 koni mechanicznych i rozpędza się od 0 do 100 km/h w zaledwie 2,5 sekundy. Przy oszczędnej jeździe zużycie prądu wynosi tylko 19,2 kWh/100 km, a zasięg w realnym świecie wynosi nawet 400 kilometrów. Wszystko to na papierze wygląda bardzo dobrze, prawda?
I rzeczywiście, dziennikarze nie szczędzili pochwał na temat tego samochodu. Spodobał się im układ kierowniczy, prowadzenie, dynamika i komfort. Finalnie jednak przyznali mu ocenę 2 (im niższa, tym lepsza) – co nie jest zbyt pożądanym wynikiem. Dużą rolę odegrała tutaj cena – 183 340 euro, czyli około 770 000 złotych. Zaoferowanie dobrego samochodu za duże pieniądze to dziś żaden wyczyn. Prawdziwy policzek dla Audi nadszedł jednak kilka dni później.

Xiaomi wypadło dużo lepiej
Kilka dni później Auto Bild opublikował kolejny test. Tym razem padło na chińskie Xiaomi SU7, który jest swoistym odpowiednikiem Porsche Taycana, bazującego na e-tron GT. Bez względu na to, jak spojrzymy na chińskiego elektryka, jest on porównywalnym samochodem, choć otrzymał dużo lepszą ocenę na poziomie 1,6.
Dziennikarze byli niezwykle entuzjastycznie nastawieni do nowego Xiaomi SU7, które jest pierwszym modelem producenta telefonów komórkowych w Europie. Testowany przez nich egzemplarz w wersji „Max” miał „tylko” 673 konie mechaniczne, czyli sporo mniej niż Audi. Mimo to, niemiecka limuzyna rozpędza się do 250 km/h, podczas gdy licznik Xiaomi zatrzymuje się dopiero na 265 km/h.

Ta różnica to tylko detal, bo przecież nikt o zdrowych zmysłach nie przywiązuje zbyt dużej wagi akurat do tych wartości. Ale Xiaomi ma też większą baterię (101 kWh) i niższe zużycie na trasie testowej. Chiński rywal ma też większy rozstaw osi, większy bagażnik i lepszą wydajność.
Kluczem jest jednak cena?
Podczas gdy Audi kosztuje prawie 800 000 złotych, Xioami SU7, wliczając wszystkie cła i opłaty, kosztuje w Europie zaledwie 69 990 euro, czyli niecałe 300 000 złotych. Rżóżnica jest więc gigantyczna. To prawie 1/3 ceny, za jaką Niemcy sprzedają swoje elektryczne Audi. Mimo iż samochód oferuje właściwie to samo.