Nowe ograniczenie do 150 km/h

Hiszpania właśnie wprowadziła nowe, śmiałe przepisy. Ograniczenie prędkości na odcinku autostrady AP-7 w Katalonii zostało oficjalnie podniesione do 150 km/h. To czyni ją jedną z najszybszych dróg publicznych w Europie. Hiszpańscy kierowcy będą mogli rozpędzić się do takiej prędkości pod pewnymi warunkami.
Dyrekcja Generalna ds. Ruchu Drogowego nazywa to częścią rewolucji „inteligentnego ruchu drogowego”. W ramach połączenia sztucznej inteligencji z codzienną jazdą samochody, system wykorzystuje dane w czasie rzeczywistym. Sprawdza warunki pogodowe, natężenie ruchu, porę dnia i określa z jaką prędkością mogą jechać samochody.
Jeśli warunki są idealne – np. słoneczny, niedzielny poranek, a droga pusta – ograniczenie może wzrosnąć nawet do 150 km/h. Jeśli jednak ruch będzie duży, a pogoda niepewna, system pozwoli zachować bezpieczeństwo i rozsądek. To dynamiczny limit, który dostosowuje się do określonej pory dnia i sytuacji.
Czy taki pomysł ma rację bytu?

Nowe, zmienne ograniczenie prędkości obejmuje odcinek między Macanet de La Selva i El Vendrell. Ma on aż 145 kilometrów długości, które szczęściarze będą mogli pokonać w czasie poniżej 60 minut. Standardowe ograniczenie prędkości wynosi tam 120 km/h. Odcinek autostrady AP-7 przechodzi jednak teraz zmiany, które pozwolą wdrożyć nowe przepisy.
Zmienne ograniczenia prędkości nie są niczym nowym – są obecne np. w Wielkiej Brytanii, czy Niemczech. Nie są one jednak tak inteligentne i ograniczają się do limitów np. tylko w przypadku opadów deszczu lub masy samochodu. Hiszpanie nie mieli wcześniej nigdy zmiennych limitów, więc to pierwszy raz, kiedy kierowcy z tego kraju będą mieli z nimi do czynienia.
W 2025 roku nastąpią ogromne zmiany na hiszpańskich autostradach. Według dyrekcji to dopiero początek szerszej strategii modernizacji sieci drogowej. Wszystko za pomocą inteignentnych, bezpiecznych narzędzi do zarządzania ruchem. Oficjalna strona dyrekcji dróg stwierdza, że projekt ma na celu „poprawę bezpieczeństwa, wydajności i zrównoważonego rozwoju”. Kto wie, jeśli taki pomysł przyjmie się w Hiszpanii, może inne kraje UE pójdą ich śladem?