Zimowe testy F1 nie powiedziały nam nic. Prawie nic…
Ponad 3 miesiące zimowej przerwy to bardzo długi okres. Kiedy pomyślę o tym, ile wydarzyło się od czasu zakończenia wyścigu o Grand Prix Abu Zabi 8 grudnia, aż trudno w to uwierzyć. Cała świąteczna gorączka, same Święta Bożego Narodzenia, Sylwester, Nowy Rok, 2-tygodniowy Rajd Dakar, początek sezonu WRC z Monte Carlo i Szwecją… Na oczekiwaniu minęła nam prawie cała zima. W momencie rozgrywania wyścigu o Grand Prix Abu Zabi sezon sportów zimowych bardzo powoli się rozkręcał. Dzisiaj jesteśmy na etapie, w którym się kończy. Sami pomyślcie sobie o tym, ile wydarzyło się w trakcie trzech minionych miesięcy. Oczekiwanie na F1 zawsze trwa długo, ale czy za długo? Może właśnie jest to potrzebne, abyśmy wszyscy zdążyli się dobrze za królową motorsportu stęsknić?
Z tego zimowego snu byliśmy stopniowo wybudzani. Najpierw zespoły nieśmiało zaczęły prezentować nam nowe barwy swoich bolidów na sezon 2025. Później, 18 lutego, odbyła się nowa impreza – F1 75 Live. Tam pojawili się wszyscy kierowcy i wszystkie bolidy. Były rozmowy, przedstawienia, występy… bardzo ciekawy koncept i bardzo fajne rozwiązanie. Wreszcie, w dniach 26-28 lutego przeprowadzono testy w Bahrajnie. Po raz pierwszy zobaczyliśmy wszystkie samochody w nowych barwach na torze. I choć było to całkiem ekscytujące, tak oczywiście same testy zupełnie niczego nam nie powiedziały.
Czy testy na pewno muszą być transmitowane?
Testy odbyły się na torze Sakhir w Bahrajnie. Dni 26-28 lutego są w tym wypadku nieprzypadkowe. Oczywiście nie istnieje na to żadna pisana zasada, natomiast 28 lutego wydawał się najpóźniejszą datą, w której można było kończyć testy w Bahrajnie. Jest to oczywiście kraj muzułmański i właśnie 28 lutego wieczorem rozpoczynał się tegoroczny Ramadan. Okres postu zakończy się 30 marca. I właśnie dlatego Grand Prix Bahrajnu i Grand Prix Arabii Saudyjskiej nie rozpoczynają w tym roku sezonu. Najlepsi zawodnicy świata pojawią się tam dopiero w połowie kwietnia, już po zakończonym Ramadanie.
Mogłoby się wydawać, że Bahrajn ze względu na pewną pogodę to idealne miejsce do przeprowadzenia takich testów. No tak – dopóki figla nie spłata… pogoda. W tym roku były takie momenty, kiedy padał deszcz a zgromadzeni na miejscu twierdzili nawet, że było tak zimno, jakby za moment miał spaść śnieg. Dotyczy to przede wszystkim drugiego dnia testów. Drugiego dnia, w którym dzięki sprzyjającym warunkom atmosferycznym Carlos Sainz wykręcił najlepszy czas całych trzech dni. 1:29.348 – to czas lepszy od tego ustanowionego podczas testów przed rokiem i wynik, który w Q3 podczas Grand Prix Bahrajnu 2024 dałby Sainzowi 2. miejsce.
Nikt nie pokazał pełni potencjału
Oczywiście nie można tego w żadnym stopniu porównywać. Inne warunki, inna temperatura, inna wilgotność, inne opony – wszystko inaczej. Do tego dochodzi fakt, że zespoły „poskręcały” silniki, aby te nie korzystały z pełni swoich możliwości. W trakcie tych testów skupiano się głównie na tempie wyścigowym, które najlepsze miał McLaren. Okrążeń na ostro nie wykonał tak naprawdę nikt. Testy tradycyjnie nie powiedziały nam zupełnie niczego i jeśli ktoś chce wyciągać na ich podstawie jakieś wnioski, to nie róbcie tego. To droga donikąd. Wyciągacie wnioski z tego, co nie istnieje, bo każdy zespół mniej lub bardziej maskował to, co przygotował na ten sezon.
Kiedyś bardzo żałowałem, że zimowe testy nie są transmitowane. Śledziłem wtedy livetiming i byłem wściekły, że nie mogę już zobaczyć tych bolidów na torze. Natomiast perspektywa się zmienia. Teraz testy są w 100% transmitowane i… wcale nie jestem przekonany, że było mi to potrzebne. Po prostu – nie za bardzo lubię patrzeć, jak ktoś próbuje mnie oszukać. Człowiek mimowolnie chciałby wyciągać jakieś wnioski, analizować, ale to nie ma sensu. Tempo poszczególnych załóg podczas testów to iluzja. Tutaj liczy się przede wszystkim to, aby bolid przejechał jak najwięcej okrążeń i się nie zepsuł. I tutaj na pochwałę zasługują Mercedes, Haas, VCARB i Alpine – one jako jedyne przejechały ponad 400 okrążeń. Najmniej – odpowiednio 304 i 306 okrążeń – Red Bull i Aston Martin.
Zmiany na gridzie F1
Myślę, że tym zmianom na gridzie tak czy inaczej trzeba poświęcić osobny artykuł. Osobiście chyba nie pamiętam sezonu, w którym na gridzie działoby się aż tak dużo. Tylko dwa zespoły przystąpią do nowego sezonu w takim samym składzie – są to McLaren z Lando Norrisem i Oscarem Piastrim oraz Aston Martin z Fernando Alonso i Lancem Strollem. W przypadku sześciu zespołów zmienił się jeden kierowca a w przypadku dwóch mamy w 100% nowy skład. Mowa tu o Sauberze, gdzie pojawili się Nico Hulkenberg i Gabriel Bortoleto oraz o Haasie, gdzie mamy Estebana Ocona i Olivera Bearmana.
Działo się naprawdę mnóstwo. Aż sześciu zawodników w tym sezonie debiutuje w pełnym wymiarze, w roli podstawowych kierowców F1. Są to Oliver Bearman, Andrea Kimi Antonelli, Jack Doohan, Liam Lawson, Gabriel Bortoleto oraz Isack Hadjar. Automatycznie sześciu zawodników musiało stracić swoje fotele i wylecieć z Formuły 1. Są to kolejno Kevin Magnussen, Valtteri Bottas, Guanyu Zhou, Sergio Perez, Daniel Ricciardo oraz Logan Sargeant. Oczywiście zarówno Ricciardo, jak i Sargeant rozstali się ze swoimi zespołami jeszcze w trakcie sezonu 2024. Pozostali dokończyli sezon a następnie odeszli z F1. To z grubsza tłumaczy ruchy, które zaszły w królowej motorsportu, jednak jak już wspomniałem – potrzeba na to innego, osobnego artykułu, aby dogłębnie przeanalizować sytuację w poszczególnych ekipach.
Zaczynamy w Australii
Sezon 2025 rozpoczniemy od Grand Prix Australii. Wyścig o tej nazwie ma tradycję sięgającą 1928 roku i w tym czasie był rozgrywany na 23 różnych obiektach. Natomiast już w samej erze F1, która rozpoczęła się w 1985 roku, Grand Prix Australii było rozgrywane wyłącznie na 2 torach. W Adelajdzie oraz w Melbourne, gdzie jesteśmy również tym razem. Zresztą – będzie tak przynajmniej do 2035 roku, bo wówczas – czyli za 10 lat – kończy się aktualna umowa Grand Prix Australii z Formułą 1. I nikt nie twierdzi, że nie zostanie ona przedłużona. Australia to absolutny klasyk F1.
Swoją drogą, powraca też pewna tradycja. Od 1996 roku – kiedy to GP Australii przeniosło się do Melbourne – impreza ta niemal zawsze otwierała sezon. Wyjątki to rok 2006 i 2010… aż nastał rok 2020. W sezonach 2020 oraz 2021 Grand Prix Australii się nie odbyło ze względu na pandemię koronawirusa. Następnie w latach 2022-2024 pierwszeństwo miały dwie rundy rozgrywane na Bliskim Wschodzie, a więc w Bahrajnie i Arabii Saudyjskiej. Tym razem sytuacja wygląda jednak inaczej i jest to pokłosie Ramadanu, o czym wcześniej wspominałem. Zatem po raz pierwszy od roku 2019 Grand Prix Australii jest rundą otwierającą sezon Formuły 1. Zresztą chyba wszyscy mamy z tamtego wydarzenia swoje wspomnienia, bo przecież to wtedy oficjalnie Robert Kubica powrócił do F1.
Faworyci?
Oczywiście nie możemy tutaj polegać na przedsezonowych testach. Okej – McLaren wyglądał tam zdecydowanie najlepiej jeśli chodzi o tempo wyścigowe, natomiast nie możemy założyć, że te testy były miarodajne. Nie mamy pojęcia jakie rozwiązania stosowały tam różne zespoły. Zresztą, przecież wielce prawdopodobnym jest, że w Australii zobaczymy zupełnie inne bolidy – z innymi częściami. Na samym wstępie zaznaczyłem, że to może być jeden z najciekawszych sezonów ostatnich lat. A na pewno najciekawszy od czasu epickiej kampanii 2021.
Wszystko za sprawą tego, że to ostatni rok aktualnych konstrukcji. W 2026 roku na gridzie zobaczymy już zupełnie inne maszyny zbudowane według innych regulaminów technicznych. Mówi nam to całkiem sporo. Po pierwsze – osiągi są już bardzo mocno zrównane, spłaszczone. Na przestrzeni lat zespoły rozwiązywały swoje problemy. Dzisiaj wszyscy mają już optymalny bolid. Red Bull dawno temu doszedł do ściany i wygrywał wszystko seryjnie… ale inni odrobili zadanie domowe i nie dość, że Red Bulla dogonili, to jeszcze go przegonili.
Cztery równe zespoły w czołówce F1
Spodziewam się tego, że dokładnie tak może to wyglądać. Na czele mogą być McLaren, Mercedes, Ferrari oraz Red Bull. Kolejność może zależeć od strategii, danego typu toru, pogody, dyspozycji dnia, a nawet, zwyczajnie, szczęścia lub pecha. Max Verstappen jeden wyścig może wygrać, w drugim może być siódmy. I to samo tyczy Lando Norrisa, czy Charlesa Leclerca. Sezon 2025 będzie w pewnym sensie przedłużeniem kampanii 2024. Ta sytuacja nie będzie ulegać drastycznej zmianie, bo po pierwsze, zespoły są już blisko sufitu z aktualnymi konstrukcjami, a po drugie, nikt nie będzie już inwestował w nie ani czasu, ani pieniędzy, bo trzeba skupić się na nowym bolidzie na sezon 2026. Rozwój aut aktualnej generacji będzie więc mniej lub bardziej zamrożony.
Weźmy pod uwagę drugą połowę sezonu 2024 – ostatnich 14 wyścigów. W tym czasie McLaren wygrał 5 wyścigów, Mercedes 4, Ferrari 3 a Red Bull 2. Na najwyższym stopniu podium w tym czasie stawali George Russell, Lewis Hamilton, Oscar Piastri, Lando Norris, Charles Leclerc, Carlos Sainz oraz Max Verstappen. To 7 z 8 zawodników zakontraktowanych wówczas w 4 najlepszych zespołach. Jedynym, który nie wygrał, był Serio Perez. Natomiast jemu po prostu brakowało do tego umiejętności i Meksykanina w Formule 1 już na szczęście nie ma. Sezon 2025 pod względem tej rotacji może wyglądać podobnie.
Juniorzy na drodze do F1
Sezon 2025 to oczywiście też juniorzy i serie F2 i F3. One rozpoczynają swój sezon już w ten weekend, podczas Grand Prix Australii. Jeśli chodzi o Formułę 2, to oczywiście doszło tu do wielu zmian. Najbardziej utalentowani przeszli już do światka F1 i albo mają stały fotel, albo pełnią rolę kierowcy rezerwowego. W ich miejsce pojawili się najlepsi z F3… a to wszystko oczywiście z potężnym przemieszaniem transferowym. Bortoleto, Hadjar, Antonelli i Bearman mają miejsca w F1. Co z pozostałymi?
Jeśli weźmiemy pod uwagę sezon 2024, to na papierze faworytem jest Jak Crawford. Bardzo solidne punkty rok temu zdobywali też Victor Martins i Richard Verschoor. Z pierwszej dziewiątki F2 2024 są to jedyne trzy nazwiska, które zostały w serii. Natomiast jak już wspomniałem – jest też mocny zaciąg z F3. Mistrz serii, czyli Leonardo Fornaroli dostanie auto najlepszego zespołu F2 2024, czyli Invicta Racing. Jest też Luke Browning, Gabriele Mini, Arvid Lindblad i kilku innych. W F2 mamy zatem nowe otwarcie. W tym momencie wydaje się, że to swoiste pomieszanie z poplątaniem… natomiast z tego chaosu może nam się wyłonić chłopak, dwóch, czy trzech, którzy wkrótce wskoczą do bolidu F1.
Polak znów w F3
Mimowolnie pisząc ten podtytuł użyłem określenia „Polacy”. Stety, niestety… Polak w F3 będzie tylko jeden i jest nim Roman Biliński, który będzie bronił barw zespołu Rodin Motorsport. Z jednej strony należy się cieszyć i z jednego Romka. Ale z drugiej… nadzieje były zdecydowanie większe. Kacper Sztuka i Piotrek Wiśnicki nie byli w stanie utrzymać się w Formule 3. Były też nadzieje związane z Tymkiem Kucharczykiem… ale się nie udało. Mamy więc tylko Romana Bilińskiego i cieszmy się z tego. Zawsze mogliśmy nie mieć nikogo…
Nawet nie pokuszę się o wskazanie tutaj faworyta. To zbyt skomplikowane. Tym bardziej, że do serii trafiło kilku, czy też kilkunastu nowych zawodników, o których tak naprawdę niewiele wiemy. A doświadczenia z sezonu 2024 boleśnie pokazały nam, że nie możemy brać tutaj pod uwagę wyników z wcześniejszych serii. Kacper Sztuka trafił do F3 jako mistrz włoskiej Formuły 4 i wszyscy doskonale pamiętamy, jak to się dalej potoczyło. Kluczem jest to, aby błyskawicznie adaptować się do nowych warunków. Krótki trening, krótkie kwalifikacje… a później już tylko ściganie. Tutaj nie ma czasu na analizy i godziny rozjeżdżania się na każdym torze. Tutaj trzeba wsiąść i z automatu kręcić atomowe czasy, nie popełniając przy tym błędów. Nie każdy to potrafi.
Zdjęcie główne: Peter Fox / Getty Images / Pirelli F1 Press Area
Kalendarz F1 2025
Lp. Runda Tor Data 1. 🇦🇺 GP Australii Melbourne 16.03 2. 🇨🇳 GP Chin Szanghaj 23.03 3. 🇯🇵 GP Japonii Suzuka 06.04 4. 🇧🇭 GP Bahrajnu Sakhir 13.04 5. 🇸🇦 GP A. Saudyjskiej Dżudda 20.04 6. 🇺🇸 GP Miami Miami 04.05 7. 🇮🇹 GP E. Romanii Imola 18.05 8. 🇲🇨 GP Monako Monako 25.05 9. 🇪🇸 GP Hiszpanii Barcelona 01.06 10. 🇨🇦 GP Kanady Montreal 15.06 11. 🇦🇹 GP Austrii Spielberg 29.06 12. 🇬🇧 GP W. Brytanii Silverstone 06.07 13. 🇧🇪 GP Belgii Spa 27.07 14. 🇭🇺 GP Węgier Hungaroring 03.08 15. 🇳🇱 GP Holandii Zandvoort 31.08 16. 🇮🇹 GP Włoch Monza 07.09 17. 🇦🇿 GP Azerbejdżanu Baku 21.09 18. 🇸🇬 GP Singapuru Singapur 05.10 19. 🇺🇸 GP Teksasu Austin 19.10 20. 🇲🇽 GP Meksyku Meksyk 26.10 21. 🇧🇷 GP Brazylii Sao Paulo 09.11 22. 🇺🇸 GP Las Vegas Las Vegas 22.11 23. 🇶🇦 GP Kataru Lusail 30.11 24. 🇦🇪 GP Abu Zabi Abu Zabi 07.12
