Esapekka Lappi to jeden z najszybszych kierowców w Rajdowych Mistrzostwach Świata (WRC). W tym sezonie Fin zalicza tylko częściowy program startów, ale pełni ważną rolę w zespole Hyundaia. Dzięki ograniczonej liczbie występów, może liczyć na dobrą, czyli dalszą pozycję startową podczas pierwszych dwóch etapów. Dla szybkiego kierowcy to duży handicap w rajdach na luźnej nawierzchni.
33-latek wykorzystał to już w pierwszym podejściu, wygrywając w lutym Rajd Szwecji. W kolejnym Rajdzie Safari do momentu awarii był wiceliderem. Wydawało się, że szybki, szutrowy Rajd Łotwy będzie jego kolejnym błyskotliwym występem. W zeszłym roku stanął na podium w mającym podobną charakterystykę Rajdzie Estonii. Jednak w trakcie rywalizacji okazało się, że kierowca Hyundaia nie był w stanie nawiązać do tempa czołówki. Mimo przejechania wszystkich odcinków, nie został nawet sklasyfikowany z powodu awarii silnika.
Zbyt długa przerwa Fina?
W praktyce Lappi nie siedział w Hyundaiu i20 N Rally1 od końca marca. Na odrdzewienie zgłoszono do ORLEN Rajdu Litwy, w którym mimo zwycięstwa, nie miał się z kim porównać. Punkt odniesienia miał stanowić lider mistrzostw świata i kolega z zespołu Thierry Neuville. Jego zgłoszenie wycofano jednak po tym, jak tydzień wcześniej Ott Tanak dachował egzemplarzem testowym i20 N Rally1 w Rajdzie Estonii. Lappi musiał też uważać, ponieważ na Litwę podstawiono mu samochód zgłoszony na Łotwę. W przypadku zniszczenia auta podczas treningowego startu, musiałby ominąć rundę WRC. To wszystko nie wpłynęło pozytywnie na jego wyczucie auta, jak i dopracowanie ustawień.
„To był najprawdopodobniej nasz błąd w ustalaniu harmonogramu [startów] Esapekki [Lappiego]” – przyznał Cyril Abiteboul, szef Hyundai Motorsport cytowany przez rallit.fi. „Zatem jest to coś, czemu z perspektywy czasu warto się przyjrzeć, aby wiedzieć, jak zrobić to lepiej w przyszłym roku. […] To był błąd, ale mówiąc tak, co mogliśmy zrobić inaczej? Prawdopodobnie dobre było to, co M-Sport zrobił z Martinsem Sesksem. Mam na myśli występ w Polsce, a następnie udanie się na Litwę (obie imprezy to szybkie rajdy szutrowe – przyp. red.)” – dodał.
Rajd Polski był trudny do obsadzenia
W ORLEN 80. Rajdzie Polski Hyundai dał szansę Andreasowi Mikkelsenowi. Norweg we wcześniejszych występach w asfaltowych imprezach mocno zawodził. Na mazurskich szutrach pokazywał się jednak z bardzo dobrej strony. Zdobył bowiem cenne 15 pkt za drugie miejsce po sobotnim etapie w Mikołajkach. Już sam jego występ w Polsce był jednak zaskoczeniem, bo wydawało się, że charakterystyka imprezy jest bardziej skrojona pod Lappiego.
„Może Andreas [Mikkelsen] byłby szybszy tutaj po Polsce” – dywagował Abiteboul. „Podkreślam jednak, że dla EP (ksywa Lappiego – przyp. red.) bardzo ważne jest występ w Rajdzie Finlandii. Dla Andreasa istotne było pojawienie się w Polsce. Zatem siedzisz po środku tego i starasz się poukładać to jak najlepiej w oparciu o to, co sugerują kierowcy na bazie własnego doświadczenia. Nie jest to łatwe. Czy mogliśmy to zrobić inaczej? To nie takie proste” – kwituje menedżer.
Mimo zawirowań, Hyundai rzutem na taśmę dojechał na podium Rajdu Łotwy za sprawą załogi Ott Tanak/Martin Jarveoja. Koreańska marka utrzymała też prowadzenie w mistrzostwach świata producentów z zapasem 1 punktu nad Toyotą. W punktacji kierowców ekipa z Alzenau ma na razie dublet, bo w klasyfikacji przewodzi Thierry Neuville (145 pkt), a drugi jest Ott Tanak (137 pkt). Najbliżej duetu Hyundaia jest kierowca Toyoty, Elfyn Evans (132 pkt), który wciąż pozostaje bez zwycięstwa w tym roku.