Na ostatnim, wyjątkowo burzliwym spotkaniu kierownictwa z pracownikami, dyrektor zakładu Tesla Andre Thierig powiedział załodze fabryki, że od czasu rozpoczęcia produkcji w Grünheide w 2022 r., musiał zamówić już 65 000 dodatkowych kubków do kawy, ponieważ dokładnie taka sama ilość w niewyjaśnionych okolicznościach „zniknęła”.
Oznaczałoby to około 77 kradzieży kubków dziennie. Thierig powiedział, że ma już dość zatwierdzania zamówień na kolejne kubki. Zagroził, że przestanie je dostarczać do pomieszczeń socjalnych w fabryce, jeśli pracownicy „nie przestaną się wygłupiać”. Dyrektor fabryki zapowiedział również, że jeśli kradzieże nie ustaną, w pokojach socjalnych zabraknie również sztućców.
Zemsta za związki zawodowe?
Niedługo po rozpoczęciu produkcji w 2022 r. niemiecki magazyn Stern opublikował artykuł ujawniający zarzuty poważnych naruszeń przepisów dotyczących bezpieczeństwa i higieny pracy, a także przepisów dotyczących ochrony środowiska. Raport wykazał, że fabryka Tesli odnotowała trzy razy więcej sytuacji awaryjnych niż podobna fabryka Audi w mieście Ingolstadt. Pracownicy próbowali więc utworzyć związki zawodowe w ramach lokalnego związku zawodowego IG Metall. Nic z tego jednak nie wyszło, bowiem pomysłodawcy natrafili na stanowczy opór zarządu Tesli w tej sprawie.
Dodatkowo w maju tego roku setki aktywistów klimatycznych starły się z policją nieopodal fabryki Tesli w Grünheide. Nagrania udostępnione w mediach pokazały, że część protestujących przebiła się przez kordon policji, a następnie weszła na teren fabryki. Zdobycie budynków zakładowych powstrzymali funkcjonariusze. Najbardziej zagorzali zwolennicy protestu od miesięcy okupowali część lasu, przeznaczonego pod wycinkę pod rozbudowaną fabrykę.
„Gigafabryka Tesli w Grünheide wzbudzała wiele kontrowersji już na długo przed tym, zanim doszło do kradzieży dziesiątek tysięcy kubków do kawy i ostatnich wyborów do rady zakładowej” – przekazał portal Deutsche Welle.