Sportowa hybryda za mniej, niż 30 tysięcy złotych
Benzyna, diesel… a może hybryda? Codziennie wiele osób w Polsce staje przed takim wyborem. Zastanawiamy się, czy pójść w stronę napędów klasycznych, czy jednak tych nieco bardziej nowoczesnych? Oczywiście wiele osób na samym początku skreśla auta elektryczne. Jednak z hybrydami sprawa wygląda już nieco inaczej. To zdecydowanie bardziej atrakcyjna opcja. Możemy tutaj liczyć na stosunkowo małe spalanie i płynące z tego oszczędności. Jak jest w przypadku tego konkretnego modelu?
14 lat temu Honda weszła na rynek ze swoim modelem CR-Z. W pewnym sensie można stwierdzić, że jest to taki naturalny zastępca Hondy CRX. Samochód przede wszystkim wyróżnia się wyglądem. CR-Z jest po prostu piękna. Ma kapitalną linię nadwozia. To auto ma niesamowity, sportowy charakter. Wygląda bardzo dynamicznie, agresywnie. Sprawia, że na ulicy oglądają się za nim niemal wszyscy. Z całą pewnością wygląda na droższe, niż jest w rzeczywistości. Ale do tego przejdziemy za moment…
Co kryje się pod maską?
Jest to hybryda, a więc mamy tutaj połączenie dwóch napędów. Silnik benzynowy to pojemność 1,5 l. Generuje on moc na poziomie 114 koni mechanicznych. Wraz z 145 Nm momentu obrotowego… umówmy się – to nie jest demon prędkości. Ten sportowy, dynamiczny, agresywny charakter wynika bardziej z wyglądu tego auta, niż z jego rzeczywistych osiągów. Dochodzi do tego silnik elektryczny o mocy 14 koni mechanicznych. Wydaje się, że to niewiele. Natomiast jego pomoc jest odczuwalna.
Silnik elektryczny w Hondzie CR-Z służy… chociażby do odpalania samochodu. Nie obciążamy wówczas rozrusznika, za cały proces odpowiedzialny jest silnik elektryczny. Wystarczy nacisnąć odpowiedni przycisk… i już. Samochód pracuje równo i dosyć cicho. Niewielka moc bynajmniej nie przeszkadza w jeździe. CR-Z jest jednocześnie lekki i bardzo zwinny. Jazdę tym autem można w pewnym sensie porównać do jazdy gokartem. Samochód jest bardzo responsywny, układ kierowniczy pracuje w nim znakomicie. Pokonywanie nawet górskich dróg naszpikowanych zakrętami sprawia tutaj ogromną przyjemność. Wtedy mały elektryczny silnik też pomaga. Właśnie tam, gdzie tej mocy z silnika benzynowego zaczyna już brakować. Różnicę czuć… kiedy elektryczny silnik się rozładuje. Wtedy czegoś ewidentnie brakuje.
Za ile można go kupić?
Oczywiście jest to miękka hybryda, więc… w gruncie rzeczy mówimy o silniku benzynowym. A to sprawia, że wyniki spalania nie będą jakieś bardzo imponujące. Jednak jest to wciąż auto, które na trasie może palić ok. 4,5 litra, a w cyklu mieszanym ok. 5 litrów. Pomaga w tym też tryb „eco” dostępny w samochodzie obok trybów „normal” i „sport”. Kupując taki samochód należy również pamiętać o tym, że w gruncie rzeczy jest to auto dla maksymalnie dwóch osób. Tylna kanapa pełni tam… no cóż – rolę dekoracyjną. Ewentualnie można potraktować ją jako miejsce na odłożenie zakupów.
Zachęcająca może wydawać się cena. Taki mały samochód o sportowym charakterze możemy kupić za mniej, niż 30 tysięcy złotych. Oczywiście są modele, które kosztują nawet 25 tysięcy, ale są też takie, które kosztują 35 tysięcy. Szczególnie mowa tutaj o autach z pakietem Mugena. Wówczas auto wygląda jak żywcem zdjęte z toru wyścigowego i robi jeszcze większe wrażenie.
Zdjęcie wyróżniające: Honda