Ten artykuł powstał w ramach płatnej współpracy z ORLEN.
Kajetanowicz i Szczepaniak powalczą na Sardynii
Włoska Sardynia jest miejscem, w którym rozegrana zostanie szósta runda tegorocznego sezonu Rajdowych Mistrzostw Świata. Stawka WRC kontynuuje zatem ściganie po bardzo krętych, technicznych i piaszczystych szutrach na południu Europy. Kilka tygodni temu w podobnych warunkach w Portugalii najlepszymi okazali się Sebastien Ogier i Vincent Landais. Jak będzie tym razem?
Sardynia, tuż po Sycylii, jest drugą największą wyspą na Morzu Śródziemnym. Położona jest tuż obok Korsyki. Jednak o ile Rajd Korsyki kojarzymy przede wszystkim z bardzo krętymi trasami asfaltowymi, tak oczywiście Rajd Sardynii jest imprezą szutrową. Warto zaznaczyć, że Sardynia jest w pewnym sensie regionem autonomicznym, chociaż formalnie należy oczywiście do Włoch. Wyspa ma bardzo bogatą historię, w którą w wolnej chwili polecam się wgłębić. Jedna z ciekawostek jest taka, że… według niektórych Sardynia może być mityczną Atlantydą.
Czas na kolejne wyzwanie
Bazą rajdu tradycyjnie będzie piękne Alghero zlokalizowane w północno-zachodniej części wyspy. W tym momencie warto zaznaczyć, że rajd będzie o wiele bardziej kompaktowy, niż miało to miejsce zazwyczaj. WRC będzie w przyszłości testować nowe rozwiązania. Oznacza to m.in. eksperymenty z formatem rajdów. Zazwyczaj rajd mistrzostw świata rozpoczynał się w czwartek rano od odcinka testowego. Po południu, lub wieczorem tego samego dnia, była też ceremonia startu i ewentualnie jakiś superoes, a piątek był już naszpikowanymi oesami od samego rana.
Na Sardynii będzie nieco inaczej. Tutaj odcinek testowy odbędzie się dopiero w piątek rano. Właściwa część rywalizacji rozpocznie się tego samego dnia o godzinie 14:33, a pierwszego dnia rywalizacji zawodnicy pokonają tylko cztery odcinki specjalne. W sobotę będziemy mieli względnie „normalny” harmonogram, no i niedziela kończąca się w okolicach południa. Rajd więc jest skrócony o jeden dzień, a łączna długość odcinków specjalnych wyniesie 266 kilometrów. Zazwyczaj było to grubo ponad 300 kilometrów. Jest to prawdopodobnie eksperyment przeprowadzony pod kątem tego, jak rundy WRC miałyby wyglądać w przyszłości.
Sobota na przetrwanie
Oczywiście wszystko to nie oznacza, że będzie łatwo. Wciąż to jednak 266 kilometrów bardzo trudnych odcinków specjalnych. Szczególnie chciałbym zwrócić uwagę na sobotni etap. Załogi pokonają wówczas o poranku dwie pętle po dwa odcinki… i po południu znów przejadą dwie pętle dwóch kolejnych odcinków. Łącznie daje to osiem prób o długości 149 kilometrów. Kwestia w tym, że w środku dnia nie będzie serwisu. Samochody spędzą noc z piątku na sobotę w parku zamkniętym, rano załogi do nich wsiądą, pojadą rywalizować i na serwis wrócą dopiero wieczorem.
Kwestia w tym, że nie będzie tu mowy o tym, aby nie podejmować ryzyka i nie walczyć o kolejne pozycje. Pomimo widma braku serwisu załogi i tak będą musiały dać z siebie wszystko, bo przecież na koniec sobotniego etapu rozdane zostaną pierwsze punkty mistrzostw świata. Muszę przyznać, że coś takiego bardzo mi się podoba. Zawodnicy będą musieli popisać się wyjątkowym zmysłem strategicznym. Umiejętnością znalezienia odpowiedniego kompromisu pomiędzy prędkością i bezpieczną jazdą.
Znowu Ogier?
Umówmy się – głównymi faworytami do zwycięstwa są Sebastien Ogier i Vincent Landais. Ja wiem, że Seb nie startuje w pełnym sezonie WRC, natomiast w moim odczuciu to on wciąż jest najlepszym kierowcą w stawce. Nie wygrywa kolejnych tytułów chyba tylko dlatego, że tego nie chce i woli poświęcić więcej czasu na coś innego. Francuz wystartował do tej pory w trzech z pięciu rajdów w tym sezonie. Dwa wygrał, raz był drugi. Przed nimi są tylko ci, którzy startują w pełnym sezonie. I nawet pomimo faktu, że Ogier ma przejechane o dwie rundy mniej od drugiego w WRC Elfyna Evansa, traci do niego w punktacji tylko 16 punktów.
Wiemy, że Seb pojedzie Rajd Sardynii. Krążą też pogłoski, że Francuz zdecydował się wystąpić w Rajdzie Polski. Kto wie, jak to się dalej potoczy? Jeśli po kolejnych dwóch rundach mistrzostw świata Ogier będzie widział dla siebie realną szansę na walkę o mistrzostwo (przypominam, przy pominiętych dwóch rundach…) to nie wykluczam takiego scenariusza, że Francuz dokończy ten sezon i o to mistrzostwo będzie walczył. Ale, ale… nie rozpędzajmy się.
Jednak nie Ogier?
Osobiście uważam, że bardzo mocna będzie trójka Hyundaia. Thierry Neuville, Ott Tanak i Dani Sordo to w pewnym sensie eksperci od tego rajdu. Każdy z nich wygrywał na włoskiej wyspie przynajmniej dwukrotnie. I na tych czterech nazwiskach listę faworytów sobie zamknijmy. Umówmy się – zwycięstwo kogokolwiek spoza grona Ogier, Neuville, Tanak i Sordo byłoby w ten weekend jednak niespodzianką. Aż tak bardzo zwątpiłem w Elfyna Evansa? Walijczyk nie daje powodów ku temu, aby w tym sezonie zaufać w jego możliwości. Ale… kto wie? Może na Sardynii się w końcu przełamie?
Jak zwykle bardzo ciekawa rywalizacja czeka nas w klasie WRC 2. Tutaj mamy prawie całą światową czołówkę – Yohan Rossel, Pepe Lopez, Sami Pajari, Emil Lindholm, Pierre-Louis Loubet, Teemu Suninen… Będą też Oliver Solberg i Nikołaj Griazin, jednak oni nie zgłosili Sardynii do punktowania w WRC 2. I znając szczęście Olivera Solberga, to będzie on w ten weekend absolutnie bezkonkurencyjny i wygra ten rajd z dużą przewagą. Często tak to właśnie wygląda. Wygrywa tam, gdzie nie punktuje. A tam, gdzie punktuje… no cóż. Coś idzie nie do końca tak, jak powinno.
Kajetanowicz powalczy o kolejne podium
Oczywiście w klasie WRC 2 wystąpią też Kajetan Kajetanowicz i Maciej Szczepaniak. Załoga ORLEN Rally Team oprócz klasy WRC 2 skupia się również na kategorii WRC 2 Challenger. Tam rywalizują załogi bez wsparcia fabrycznego. Tutaj jednak też łatwo nie będzie. Do walki zgłosiło się 36 załóg. W tym chociażby takie nazwiska, jak Pepe Lopez, Sami Pajari, Lauri Joona i Georg Linnamae. Dla Kajetanowicza i Szczepaniaka będzie to drugi występ w tym sezonie po Rajdzie Safari.
Polacy zajmują aktualnie 6. miejsce w WRC 2 Challenger. Przypominam jednak, że załoga wspierana przez ORLEN przejechała do tej pory tylko jeden rajd. Ci, którzy są przed nimi, mają w większości aż trzy przejechane imprezy – w tym lider, czyli Nicolas Ciamin. Trzy rundy pokonał też Pepe Lopez, Lauri Joona, czy Jan Solans. Ciamin jest liderem pomimo faktu, że do tej pory nie wygrał żadnego rajdu. Automatycznie nie do końca wierzę w to, że odegra on kluczową rolę w walce o mistrzostwo. Tym bardziej, że Francuz jest bardziej kierowcą asfaltowym, a w Kenii przegrał z Kajetanowiczem z kretesem.
Zdjęcie wyróżniające: Kajto.pl