Piątkowa akcja protestacyjna pod fabryką Tesli
Czwartek był w Niemczech dniem ustawowo wolnym, w związku z tym Elon Musk domknął roboczy tydzień, dając pracownikom wolny piątek. Tymbardziej, że spodziewał się akcji protestacyjnej pod fabryką Tesli w Grueneheide. W związku z tym linie montażowe stanęły do poniedziałku.
Disrupt, koalicja kilku samozwańczych antykapitalistycznych grup protestu w liczbie ok. 800 osób natarła w piątek na siedzibę Tesli. Tam starła się z policją, co skończyło się na konieczności udzielenia pomocy medycznej rannym osobom. Uwieczniono to na nagraniu, które można obejrzeć TUTAJ.
Nie jest tajemnicą, że aktywiści od dawna koczowali w lesie, w pobliżu fabryki Elona Muska. Stamtąd przyszli ubrani w niebieskie czapki i maski i podjęli próbę dostania się do środka fabryki Tesli. Aktywiści nie zgadzają się na rozbudowę fabryki amerykańskiego giganta. Argumentują to, iż wymagałoby to wycięcia otaczającego lasu i nadwyrężyłoby lokalne zasoby wody.
„Jesteśmy tu dzisiaj, aby zwrócić uwagę na fabrykę Tesli w Grueneheide i zniszczenia wyrządzone środowisku” – powiedział agencji Reuters rzecznik Disrupt Tesla, Ole Becker.
Elon Musk jest niezadowolony ze skuteczności policji
Widząc, jak setki osób chcą się dostać do fabryki Tesli w Niemczech, Elon Musk wyraził swoje niezadowolenie z pracy policji.
„Dlaczego policja tak łatwo odpuszcza lewicowym protestującym?” napisał CEO Tesli na platformie mediów społecznościowych X, dodając, że protestującym nie udało się włamać do fabryki.
Policja potwierdziła, że zatrzymano kilka osób i otrzymała kilka doniesień o osobach rannych. Nie obyło się jednak bez zniszczeń. Rzecznik policji poinformował, że niektórzy demonstranci uszkodzili kilka samochodów Tesli w pobliskiej zajezdni przy użyciu materiałów pirotechnicznych i farby.
Tesla nie ma więc łatwego życia w Niemczech. Poza aktywistami ekologicznymi rozbudowy fabryki nie chcą również lokalni mieszkańcy. W lutym, jak podaje Reuters, głosowali przeciwko wnioskowi o wykarczowanie wystarczającej ilości lasu, aby Tesla mogła rozbudować teren.
Aktywiści z Disrupt stwierdzają na swojej stronie internetowej, że „samochody elektryczne nie są rozwiązaniem” pozwalającym na wycofywanie silników spalinowych emitujących emisję dwutlenku węgla.
„Przy produkcji samochodu elektrycznego zużycie zasobów pozostawia ogromny ślad ekologiczny, a tym samym pogłębia globalną katastrofę klimatyczną” – mówią przedstawiciele Disrupt.
To całkiem słuszne założenie, chociaż jest wiele osób uważających, że są znacznie bardziej szkodliwe działania szkodzące środowisku, które nie spotykają się z tak licznym odzewem protestujących ekologów. Być może dlatego, że stoją za nimi wielkie koncerny przemysłowe i znacznie trudniej wywierać na nie presję, jak w przypadku kierowców samochodów spalinowych, czy fabryki Tesli.