Ten artykuł powstał w ramach płatnej współpracy z ORLEN.
Marczyk i Gospodarczyk przed kolejnym wyzwaniem
Rajd Wysp Kanaryjskich rozpoczął się w czwartek, 2 maja. Podczas kiedy każdy z nas na swój sposób przeżywa majówkowe szaleństwo, jedni z najlepszych zawodników świata rywalizują o punkty w Rajdowych Mistrzostwach Europy. Pierwszym punktem czwartkowych aktywności były dwa przejazdy odcinka testowego. Tam koniec końców najlepszym czasem popisali się Miklos Csomos i Attila Nagy. Węgrzy dobrze otworzyli sezon ERC, zajmując w swojej domowej rundzie 3. miejsce. Na Kanarach też bardzo szybko odnaleźli dobre tempo.
Na odcinku kwalifikacyjnym było już jednak inaczej. Tam wygrali Yoann Bonato i Benjamin Boulloud. Trzeci byli bohaterowie Rajdu Węgier, czyli Mathieu Franceschi i Andy Malfoy. Odpowiednio na 2. oraz 4. pozycji znaleźli się Diego Ruiloba oraz Jose Antonio Suarez. To normalny obrazek w mistrzostwach Europy. Lokalni kierowcy, którzy nie startują w pełnym sezonie, ale walczą w wybranych rundach – u siebie. Dlatego mistrzostwa Europy są wyjątkowe – dlatego są tak trudne i wymagające. Oprócz walki z rywalami z ERC, trzeba walczyć też z lokalnymi kierowcami, dla których są to rundy krajowych mistrzostw.
Dobry start
Na 7. pozycji odcinek kwalifikacyjny zakończyli Miko Marczyk i Szymon Gospodarczyk. Załoga ORLEN Team pojechała naprawdę dobrze. Dość powiedzieć, że za Mikołajem i Szymonem byli tacy zawodnicy, jak Aleksiej Łukjaniuk, Mads Ostberg, Hayden Paddon, czy Efren Llarena. To działa na wyobraźnię. Przypomnijmy, że odcinek kwalifikacyjny w ERC ma bardzo duże znaczenie. On bowiem definiuje kolejność startową do pierwszego etapu rywalizacji. Na asfalcie ten, kto jedzie jako pierwszy, ma najlepszą sytuację. Oznacza to bowiem, że jedzie po czystej drodze. Z każdym kolejnym przejazdem na trasie pojawia się coraz więcej kamieni i rajdowego „syfu” wyciągniętego z poboczy.
Odcinek kwalifikacyjny był bardzo ważny… ale oczywiście ważniejszy był sam wieczorny superoes. Od próby Las Palmas de Gran Canaria Rajd Wysp Kanaryjskich oficjalnie się rozpoczął. Niby to tylko 1,8 km, natomiast trasy bardzo trudnej i skomplikowanej technicznie. Po drodze były oczywiście szykany, nawroty… i przejazd przez stadion. Wypełnione po brzegi trybuny obserwowały, jak zawodnicy walczyli ze swoimi samochodami na śliskiej nawierzchni. Tam trzeba było okręcić się wokół beczki i wykonać dwa nawroty. To tylko 1,8 km, natomiast różnice na superoesie o takiej charakterystyce potrafią być ogromne. Tu teoretycznie wszystko może pójść nie tak.
Czwartek dla Paddona
Ostatecznie najlepszym wynikiem na pierwszym odcinku specjalnym popisali się Hayden Paddon i John Kennard. Drugie miejsce zajęli Andrea Mabellini i Virginia Lenzi, zaś trzeci byli Miko Marczyk i Szymon Gospodarczyk. Załoga ORLEN Team poradziła sobie więc bardzo dobrze i po czwartku traciła do liderów zaledwie 1,4 s. Zresztą, Miko i Szymon po raz kolejny potwierdzili, że na tego typu próbach są jedną z najlepszych załóg na świecie. Teraz dobre tempo trzeba potwierdzić na piątkowych i sobotnich oesach.
No właśnie – już dzisiaj załogi ruszają w góry na bardzo kręte, techniczne i przyczepne odcinki specjalne. Do pokonania mają dwie pętle oesów Aguimes – Santa Lucia, Tejeda oraz Artenara – Galdar. To oznacza prawie 96 kilometrów rywalizacji. Start pierwszej dzisiejszej próby zaplanowano na godzinę 11:38.
Zdjęcie wyróżniające: Andre Lavadinho | @World | Red Bull Content Pool