Rajdy samochodowe w Czechach. Jak się mają?
Petr Elias interesuje się rajdami od wielu lat. Podkreśla, że miał szansę obserwować najlepsze czasy dla czeskich rajdów, czyli końcówkę lat 90. oraz złotą erę samochodów WRC w mistrzostwach Czech. Podróżował na rajdy nie tylko w kraju, ale i po Europie i świecie. Szybko nawiązał współpracę z serwisem eWRC.cz. Wspomina mi, że początkowo była to mała strona dla entuzjastów rajdów. Teraz jest projektem znanym na całym świecie. Oprócz współpracy z eWRC prowadzi projekt Videonovinky, który zakłada natychmiastową przesyłkę materiałów z odcinków specjalnych do sieci.
Petr tłumaczy mi, że nagrane przez ekipę ujęcia z trasy i jego wywiady z serwisu są od razu dostępne dla montażysty. Ten wykonuje swoją pracę w domu i… trzy razy dziennie kibice otrzymują rozbudowaną relację z tego, co dzieje się na rajdzie. Można stwierdzić, że taką relację z ujęciami z trasy i wywiadami z zawodnikami otrzymują niemalże „na żywo”. Prywatnie Petr pracuje w branży ubezpieczeniowej. Rajdy są jego ogromną pasją i sposobem na to, aby na weekend wejść do zupełnie innego świata. Świata pasji.
„Sytuacja nie jest zła”
WRC: Jak ludzie postrzegają rajdy samochodowe w Czechach? To popularny sport? Można go porównać do piłki nożnej, albo hokeja?
Petr Elias: Rajdy na pewno są najbardziej popularną odmianą motorsportu. Z drugiej strony muszę przyznać, że piłka nożna i hokej są zdecydowanie bardziej popularne. Powiem szczerze – najlepsze czasy czeskich rajdów to okolice przełomu wieków. Podczas każdego rajdu przy drogach stały dziesiątki, albo i setki tysięcy kibiców. Teraz jednak to zainteresowanie jest nieco mniejsze.
WRC: A jak sami fani rajdów postrzegają czeskie mistrzostwa? Wszystko wam się podoba, czy może widzicie jakieś słabe strony?
PE: Myślę, że sytuacja mistrzostw Czech nie jest zła. Na szczęście wciąż mamy bardzo mocne środowisko rajdowe z organizatorami i zawodnikami na czele. Mamy bardzo mocny, fabryczny zespół Skody i kilka innych silnych ekip i dostawców. Problemem dla kibiców jest to, jak często zmieniają się przepisy. Chodzi m.in. o dyskusję związaną z samochodami WRC oraz innymi autami z wygasłą homologacją FIA. Tych samochodów u nas wciąż jest bardzo dużo. Dla przykładu jeden z najlepszych czeskich kierowców, Vaclav Pech, jeździ Fordem Focusem WRC. Jest w stanie wygrywać rajdy, ale nie punktuje w mistrzostwach. Federacja chce odsunąć te starsze auta od mistrzostw. To dosyć wrażliwa kwestia na naszym podwórku.
„Jestem dumny z tego, co mamy u nas”
WRC: Wiesz co, w Polsce wielu kibiców zawsze podaje Czechy za przykład. Twierdzi, że nie może być nic lepszego i u nas nigdy nie będzie tak samo. Czy Czesi uważają tak samo?
PE: Czesi mają w naturze coś podobnego. Wychwalają wszystko to, co ma sąsiad, nie zwracając uwagi na to, co samemu ma się w domu. W rajdach jest podobnie. Wielu naszych kibiców nie zgadza się z tym, co dzieje się w czeskich rajdach. Na szczęście jest też duża grupa kibiców, którzy mimo wszystko doceniają poziom naszych mistrzostw i wspierają rajdy samochodowe. Myślę, że mistrzostwa Czech są jednymi z najlepszych w Europie. Oczywiście są też inne, mocne krajowe mistrzostwa, ale ja jestem dumny z tego, co mamy u nas. W dodatku mamy kilka załóg, które z dumą reprezentują nasze barwy w Europie i na świecie. To świetna sprawa.
WRC: A co z dominacją Jana Kopeckiego w ostatnich latach? To dobre dla mistrzostw?
PE: Dobre pytanie – aktualnie to jest u nas gorący temat. Dyskusje o tym między fanami, dziennikarzami i zawodnikami trwają od lat i nigdy się nie skończą. Jednak są fakty, z którymi nie da się dyskutować. Jan Kopecky jest najlepszym czeskim kierowcą. 10-krotny mistrz Czech, mistrz Europy, Azji i Pacyfiku oraz świata (WRC 2). Żaden inny czeski kierowca nie jest tak dobry i tak doświadczony. Oczywiście, Jan ma bardzo mocne wsparcie fabryczne Skody. Osobiście uważam, że on ma naturalny talent. W dodatku ma najlepsze wsparcie i najlepszy samochód. Tego połączenia niemal nie da się pokonać. Cieszę się, że mogę być świadkiem tego, co on robi. Chociaż dla innych zawodników – którzy nie mają takich możliwości – może być to frustrujące. Ale czy to wina Jana? Oczywiście, że nie…
„Świetnie, że macie rajdy w ERC i WRC”
WRC: A co z przyszłością rajdów w Czechach? Jest na horyzoncie jakiś następca Jana? Ktoś, kto może zdominować czeskie rajdy a następnie robić duże rzeczy w ERC albo WRC?
PE: Absolutnie się nie martwię o przyszłość rajdów w Czechach. Ważne jest to, że w niższych klasach mamy wielu bardzo szybkich zawodników. Ale również w mistrzostwach Czech w najwyższej kategorii jest kilku młodych i szybkich kierowców ze świetną techniką. Erik Cais, Dominik Stritesky, Adam Brezik – wszyscy w tym roku mają Fabię RS i są w stanie wygrywać rajdy. Jestem niemal pewny tego, że któryś z nich w tym roku wygra przynajmniej jedną rundę. Filip Mares ma nową Toyotę GR Yaris Rally2 i wystartuje w ERC – to bardzo dobra baza. Natomiast nie wiem, czy jeszcze kiedyś będzie taka kombinacja ogromnego talentu, perfekcyjnego auta i ogromnego fabrycznego zaplecza, jak w przypadku Jana Kopeckiego.
WRC: A jak Czesi postrzegają rajdy w Polsce? Co myślą o naszych krajowych mistrzostwach?
PE: Czechom bardzo podobają się wasze mistrzostwa. W czeskich mediach rajdowych wiele pisze się o tym, co dzieje się w Polsce. Macie kilku naprawdę dobrych zawodników, ale nie znam szczegółów odnośnie chociażby tego, jak oni są wspierani. Bez dobrego wsparcia nie da się wejść na szczyt. Macie naprawdę ciekawe rajdy w mistrzostwach i kilka amatorskich cykli, co jest bardzo dobre. Świetnie, że macie w tym roku zarówno rundę ERC, jak i WRC. Pamiętam, że szutrowy Rajd Polski w WRC był zawsze jedną z najlepszych rund w kalendarzu. No i słynni polscy kibice. Zawsze dobrze widzieć tylu fanów, ale zdarzały się w przeszłości niebezpieczne sytuacji. Co za tym idzie – chciałbym zachęcić fanów do tego, aby kibicowali i dopingowali, ale aby robili to w bezpieczny sposób.
„Dzieją się różne rzeczy”
WRC: No właśnie – co Czesi myślą o polskich kibicach? Traktują ich jako problematycznych?
PE: Trochę już na ten temat powiedziałem. Uwielbiamy, kiedy na naszych rajdach pojawiają się kibice z zagranicy – Polacy też! Większość z nich zachowuje się zupełnie normalnie – po prostu chcą kibicować i dobrze spędzać czas na rajdzie. Ale dzieją się różne rzeczy i czasami jest tak, że kibic z Polski jest w Czechach synonimem problemów. Czasami polscy kibice wdają się w jakieś konflikty ze służbami organizatora, cierpi na tym bezpieczeństwo. Istnieje wtedy podwyższone ryzyko odwoływanych odcinków, albo i całego rajdu. Żałuję, że tak jest , ale muszę to powiedzieć.
„Nie widzę szans na organizację takiej rundy”
WRC: Czasami sobie myślę, że mistrzostwa Czech mają wszystko… oprócz rundy szutrowej. Okej – w tym roku w Polsce też jej nie ma, bo Rajd Polski przeszedł do WRC. Ale w ostatnich latach mieliśmy po dwie takie imprezy. Myślisz, że wasze mistrzostwa by tego potrzebowały, czy dobrze jest tak jak jest? Macie w ogóle dobre miejsce do rozegrania takiego rajdu?
PE: Na pewno brakuje nam szutrowych imprez. Niemożliwym jest osiągnięcie sukcesu w ERC, czy WRC, jeśli nie masz doświadczenia na szutrze. To duży minus dla naszych kierowców, kiedy ci startują później w cyklach międzynarodowych. Niestety, aktualnie nie widzę szans na organizację takiej rundy w Czechach. Po prostu nie mamy takich dróg. Są małe fragmenty z dobrymi sekcjami szutrowymi, ale jest tego za mało, aby stworzyć rajd. Ani wojsko, ani prywatni właściciele terenów np. po byłych kopalniach, nie chcą udostępniać takich miejsc, nie są zainteresowani rajdami.
Wielu naszych zawodników nawet nie posiada opon i zawieszenia szutrowego do swoich aut, bo szanse na taką rundę w mistrzostwach są bliskie zeru. Były próby łączenia cykli, np. podczas Waldviertel Rally w Austrii, albo Lausitz Rally w Niemczech, ale nic z tego nie wyszło. I myślę, że nigdy nie wyjdzie. Szkoda.
WRC znowu na Dolnym Śląsku?
WRC: Współorganizujecie rundę WRC z Niemcami i Austrią. Co myślisz o takiej inicjatywie? Nie wolałbyś rundy tylko w Czechach?
PE: Zacznijmy od tego, że jedyną opcją rundy WRC w naszym regionie była taka impreza łączona. Trzy kraje połączyły siły. Żaden z nich nie był w stanie zrobić tego samodzielnie. Jednym brakowało umiejętności do organizacji takiego rajdu, innym doświadczenia a jeszcze innym pieniędzy. Fakt, że trzy kraje się ze sobą dogadały jest wyjątkowy i naprawdę temu przyklaskuję. Wiem, że w kontekście rajdu w trzech krajach mówiło się też o Polsce. Jak się okazuje, były dyskusje na temat rajdu, który miałby się odbyć na terenach przygranicznych Niemiec, Czech i Polski. Jestem przekonany o tym, że to byłoby możliwe i kto wie – może to się kiedyś wydarzy?
Aktualny układ Czechy, Niemcy i Austria nie jest zły. W ubiegłym roku odbyła się pierwsza edycja i miała ona swoje plusy i minusy. Miałem od początku wątpliwości odnośnie serwisu w Pasawie, bo to bardzo daleko. No i były z tym problemy. Może lepiej byłoby zrobić start gdzieś indziej, niż w Pradze? Aby ten rajd był bardziej kompaktowy? Może Pilzno, Czeskie Budziejowice? Czechy nie byłyby w stanie zorganizować rajdu samodzielnie. Brakuje poważnego wsparcia finansowego. Jeśli takie by się pojawiło – może by się udało. Tak czy inaczej, jestem szczęśliwy, że kilka generacji czeskich kibiców spełniło swoje marzenie i zobaczyło rundę WRC w Czechach. Nawet, jeśli był to tylko jeden dzień. 10 lat temu bym w to nie uwierzył i wyśmiałbym taki pomysł. Byłem w błędzie. Cieszę się, że współorganizujemy taką rundę WRC.
„Albo go kochasz, albo nienawidzisz”
WRC: A co z Rajdem Barum? Osobiście uważam, że to najtrudniejsza i jedna z najbardziej fascynujących asfaltowych imprez na świecie. Podzielasz taki punkt widzenia?
PE: Ja osobiście lubię Rajd Barum. Ale w tym przypadku są tylko dwie grupy kibiców – albo go kochasz, albo nienawidzisz. To na pewno bardzo trudny rajd. Przede wszystkim przez tę nawierzchnię. Jest bardzo dziurawa, zniszczona i podbijająca jak diabli. W dodatku pojawia się błoto wyciągnięte przez inne załogi.
Na całym świecie nie znajdziecie nic podobnego. W dodatku te odcinki są bardzo wąskie, pojawiają się tam koleiny… ale jednocześnie są szybkie. Rozmawiałem z zawodnikami z całego świata i często już po zapoznaniu oni nie mają pojęcia, czego właśnie doświadczyli. Ich wyobrażenie na temat asfaltu jest zupełnie inne niż to, co widzą na Rajdzie Barum. Ale zgadzam się – to jest bardzo wymagający, trudny, ale przede wszystkim dobrze przygotowany i zorganizowany rajd.
Rajdy w Czechach: „Ma to związek ze zmianą pokoleniową”
WRC: Co się stało z Rajdem Valasska? Mieszkam niedaleko czeskiej granicy i lubiłem się wybierać na ten rajd. Dlaczego tym razem nie znalazł się w kalendarzu mistrzostw Czech?
PE: W tym roku Valasska spadła w hierarchii do jednodniowej imprezy. To ciekawa sprawa. Ma to związek ze zmianą pokoleniową w kierownictwie zawodów. Nowi, młodzi zarządcy nie mieli zbyt dużo pewności siebie, aby od razu zorganizować rajd do mistrzostw Czech. Zawarli więc umowę z federacją i zorganizowali jednodniowy, prosty, krótszy rajd na zasadach rallysprintu. W gruncie rzeczy była to kopia drugiego etapu oryginalnej, dwudniowej wersji imprezy. To była dobra decyzja i nie mam wątpliwości, że oni wrócą do mistrzostw Czech za rok.
Nie było widać żadnego spadku jakości. Lista zgłoszeń była świetna. Erik Cais walczył o zwycięstwo z Janem Kopeckim i Dominikiem Striteskym. Adam Brezik też był bardzo blisko czołówki. Bardzo możliwe, że w rundach mistrzostw Czech będziemy obserwowali podobne sceny. Ciekawi mnie, jak szybki będzie wielki Vaclav Pech w swoim aucie WRC. On oczywiście nie będzie zdobywał punktów do mistrzostw Czech, ale wciąż będzie można porównać jego tempo z załogami w nowych, zatwierdzonych przez FIA autach.
Zdjęcia: Materiały przesłane przez Petra