Rynek brutalnie zweryfikował Seresa 3
Producenci samochodów z Chin mają poważne zamiary, co do rynku samochodowego w Europie. Polska nie jest tu wyjątkiem, a sprzedaż pojazdów z Państwa Środka stale rośnie. Jednak z walki o polskiego klienta wycofała się marka Seres, należąca do do grupy Dongeng Sokon Automobile (DFSK). Jak ustalił IBRM Samar, importer tej marki, czyli Busnex Poland zrezygnował ze sprowadzania Seresów już w połowie 2023 r.
Chiński SUV Seres 3 miał osiągnąć sprzedaż tysiąca egzemplarzy w ubiegłym roku. W praktyce zarejestrowano… 15 sztuk, a w tym roku 2 egzemplarze. Najlepszym rokiem był 2022, gdy naliczono 153 rejestracji Seresa 3 w Polsce. Z danych zebranych z Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK) przez IBRM Samar wynika, że w latach 2021-2024 udało się zarejestrować 171 aut marki Seres. Na polski rynek nie zdołano wprowadzić Seresa 5, który w założeniach miał napędzić sprzedaż.
Dlaczego ten chiński SUV nie osiągnął sukcesu?
Jak przyznał Samarowi Andrzej Gołębiowski (PR-owiec Busnexu), markę pogrążyła m.in. zdolność Tesli do dużych obniżek cen aut elektrycznych w 2023 r. Seres z ceną wyjściową na poziomie 187,5 tys. zł nie był w stanie na to odpowiedzieć. Do tego doszły „niekorzystne dla importera relacje kursowe związane z importem samochodów z Chin”. W efekcie w Polsce można już zakupić ostatnie niesprzedane egzemplarze. Ceny nowych Seresów 3 osiągają nawet poziom modeli używanych, bo 95 tys. złotych. Na samochód można wziąć dofinansowanie z programu „Mój elektryk”.
To, czy ostatnie sztuki uda się sprzedać nawet po kosztach jest niewiadomą. Choć Seres 3 był chwalony za niezły zasięg (katalogowo 410 km, realnie 329 km), to ten potrafił zaskakująco ginąć. „Przejechanie 70 km w trybie eco, przy spokojnej jeździe, potrafiło zmniejszyć zasięg o 100 km, co jest uciążliwe szczególnie podczas dłuższej trasy” – czytamy na samar.pl. Dodatkowo w testach zwracano uwagę na to, że ten chiński SUV dość kiepsko hamuje. „Wyraźnie odczuwało się, że koła już chciałyby się zatrzymać, ale siła ciężkości góry pcha je cały czas do przodu” – pisano na autokatalog.pl. Nie powalało też przyspieszenie, bo dostępne 162 KM pozwalały na osiągnięcie setki w 8,9 sekundy.