Przemija moda na samochody elektryczne, której nigdy nie było?
Dociera coraz więcej sygnałów, że zapanował impas w sprzedaży samochodów elektrycznych w EUropie. Producenci którzy zaplanowali sobie pewne normy sprzedażowe muszą znacząco je skorygować w planach. Klienci nigdy nie wchodzili po elektryki drzwiami i oknami do salonów samochodowych, ale problem jest taki, że teraz nie chcą wchodzić nawet już nawet drzwiami. To wprawia wszystkich w ogromny kłopot, bowiem jak wiadomo to łańcuch naczyń powiązanych w wielu obszarach.
W listopadzie Volkswagen poinformował, że wstrzymuje produkcję elektrycznych modeli ID.4, ID.5, Audi Q4 e-tron oraz Audi Q4 Sportback e-tron. W grudniu natomiast cięcia dotknęły również ID.3 i Cupry Born. To sprawia, że odbija się to m.in. na zatrudnieniu wielu osób. Ford także raportował, że traci na handlu elektrykami. Kłopotem dla europejskich producentów jest również fakt, że dość odważnie na nasz rynek weszły i dalej wchodzą samochody elektryczne z Chin. W ten sposób zabierają one pewną część potencjalnych klientów tutejszym firmom.
W dużej mierze chęć do zakupu auta na prąd powodowały swego czasu różnego rodzaju dotacje w wielu krajach. Te się skończyły, kończą albo nie są już tak atrakcyjne jak kiedyś. Elektryki same w sobie są bardzo drogie, dlatego też zniechęcają wiele osób do kupna. Do tego wszystkiego także infrastruktura związana z ładowarkami, w wielu państwach pozostawia wciąż bardzo wiele do życzenia.
Elektromobilność będzie miała jeszcze wiele lat problem rozwoju
Wielu producentów postawiło niemal wszytko na jedną kartę i w dużej mierze skupili się na samochodach elektrycznych. Dziś w swoim biurach na pewno żałują takiej decyzji, widząc jak to wygląda w rzeczywistości. A trudno już wizerunkowo się z niej wycofać. Sami zbyt bardzo uwierzyli zapewne pomysłowi Unii Europejskiej, że szybko i skutecznie uda się zmienić rzeczywistość. Stawiany jest bardzo duży opór przez potencjalnych nabywców i trudno tak naprawdę ich za to winić.
Samochody elektrycznie nie są tanie, a wręcz są bardzo drogie. Z kolei te niewiele tańsze mają tak słaby akumulator, że trudno się nim wybierać w dalszą podróż. Sam czas ładowania pozostawia bardzo wiele do życzenia, a dostępność samych ładowarek jest niewystarczająca. Nie wspominając już o szybkich ładowarkach, które wydają się jako jedyne sensowne.
Jest dużo, a nawet bardzo dużo do poprawy, jeżeli coś ma mocniej drgnąć w temacie elektromobilność. A przecież temat nie kończy się wyłącznie na powyższych kilku kłopotach, o których wspomnieliśmy. Klienci wciąż zadają pytania w temacie cen części, kosztów napraw i wszystkich innych tematów przyziemnych, z którymi spotykają się na co dzień. Bo darmowa jazda buspasem i wjazd do strefy czystego transportu to fajne rzeczy, ale bardziej do mydlenia oczu, niż rozwiązywania realnych problemów Kowalskiego.