MotoGP w Malezji. Przewaga Pecco Bagnaia
Tor Sepang położony ok. 50 kilometrów od Kuala Lumpur to kapitalny obiekt. Będę się powtarzał, ale tak – żałuję, że nie ma go już w F1. Zawsze lubiłem oglądać w Malezji królową motorsportu. Od jakiegoś czasu F1 ma już jednak inne priorytety. Woli rozgrywać swoje wyścigi na torach ulicznych w Miami, Las Vegas, Arabii Saudyjskiej i Azerbejdżanie. MotoGP takiego problemu nie ma. Dlatego po raz kolejni najlepsi zawodnicy na świecie pojawili się w Malezji i dostarczyli nam sporo frajdy…
Piątkowe treningi oczywiście nie powiedziały nam wszystkiego. Nie ma tutaj większego sensu, aby porównywać czasy, które osiągali tam zawodnicy. Możemy przejść od razu do pierwszej miarodajnej sesji, czyli do kwalifikacji. W Q1 pojawiło się kilku szybkich zawodników, ale to Fabio Di Giannantonio i Enea Bastianini dostali się do Q2. Przypominam, że w MotoGP Q1 to sesja dla tych, którzy osiągną słabsze czasy w treningach. W Q1 zawodnicy walczą więc o pozycje od 13 w dół na gridzie. I tylko dwóch przedostaje się do Q2, gdzie rozstrzygają się losy pole position i miejsc 1-12 na gridzie.
O ile Di Giannantonio nie zrobił z tego awansu do Q2 większego użytku, bo zajął 11. miejsce, tak już Bastianini kapitalnie wykorzystał tę sytuację. Popularny „Bestia” zajął świetne 3. miejsce, co oznacza, że do obu wyścigów zapewnił sobie start z pierwszej linii. Z pierwszej linii obok dominatorów tego sezonu. Po pole position sięgnął ostatecznie kolega Bastianiniego z Ducati Lenovo Team, czyli Francesco Bagnaia, który o 0,058 s pokonał zawodnika Prima Pramac Racing – Jorge Martina. Czwarte miejsce zajął Alex Marquez, za nim znalazła się dwójka Mooney VR46 Racing Team – Luca Marini i Marco Bezzecchi.
Czas na ściganie!
W wyścigu sprinterskim kapitalnie poradził sobie przedstawiciel Gresini Racing MotoGP – Alex Marquez. Młodszy brat wielokrotnego mistrza świata – Marca – wygrał wyścig na dystansie połowy wyścigu głównego. Przywiózł za sobą bijących się o mistrzostwo Jorge Martina i Pecco Bagnaię. Oznaczało to, że Hiszpan odrobił do Włocha 2 punkty i zniwelował stratę do 11 oczek. Co wydarzyło się później?
W niedzielę odbył się wyścig główny o Grand Prix Malezji. Kapitalnie start z pierwszej linii wykorzystał Enea Bastianini. W pogoń za nim ruszyli Alex Marquez, Pecco Bagnaia i Jorge Martin. I tak naprawdę na przestrzeni 20 okrążeń nic wielkiego się między tą czwórką nie wydarzyło. Owszem – przez moment Martin i Bagnaia wymieniali się krótkimi, szybkimi ciosami, ale ostatecznie to Włoch wychodził z tych małych potyczek zwycięsko. Jadący tuż za nim Martin o wiele bardziej zużywał przez to opony…
W pewnym momencie – tak się wydaje – „Martinator” albo nieco odpuścił, aby nie zajechać całkowicie opon, albo po prostu te opony już zaczynały się poddawać. Hiszpan z każdym okrążeniem tracił coraz więcej. Ostatecznie nic w tej pierwszej czwórce się nie zmieniło. Wygrał Bastianini przed Marquezem i Bagnaią. Czwarty przyjechał Martin. Tak więc co Hiszpan odrobił w sprincie, stracił w wyścigu głównym. Natomiast koniec końców możemy tutaj mówić o tym, że mamy status quo. Zaczęli rundę w Malezji przy różnicy 13 punktów, zaś aktualnie wynosi ona 14 punktów na korzyść Włocha.
Walka o tytuł trwa
Oczywiście – walka o tytuł wciąż trwa. Podkreślmy, że do końca sezonu pozostały jeszcze dwie rundy. Pierwsza z nich to nadchodzący weekend i dni 17-19 listopada. Wtedy to zawodnicy będą mierzyli się w Katarze na Lusail International Circuit. Tydzień później MotoGP przeniesie się do Europy na finałowy weekend sezonu. W dniach 24-26 listopada odbędzie się Gran Premio Motul de la Comunitat Valenciana na Circuit Ricardo Tormo w Walencji. To tam poznamy mistrza?