Ten artykuł powstał w ramach płatnej współpracy z ORLEN.
Stało się. Robert Kubica z ekipą WRT mistrzami świata!
Wyniki treningów oraz kwalifikacji mogły w pewnym momencie martwić fanów zespołu WRT. Robert Kubica wraz ze swoimi kolegami – Louisem Deletrazem i Ruim Andrade – plasowali się raczej w tyle stawki klasy LMP2. Ósme miejsce w pierwszym i drugim treningu, później siódme w trzecim. Kwalifikacje bynajmniej nie poprawiły nastrojów, bo samochód zespołu WRT wspieranego przez ORLEN zajął 10. pozycję. Oczywiście eksperci od razu podkreślali, że w zasadzie nie ma to żadnego znaczenia.
Na dobrą sprawę wszystkie te treningi mogłyby odbywać się bez pomiaru czasu, a kwalifikacje równie dobrze mogłyby się w ogóle nie odbywać. Oczywistym jest, że nikomu w stawce WEC nie zależy na tym, aby mieć szybki samochód na pojedynczym okrążeniu. Przecież tutaj chodzi wyłącznie o to, aby samochód radził sobie na długich, albo i wręcz ekstremalnie długich przejazdach. Zresztą, jakie znaczenie mają kwalifikacje i ustawienie na starcie, skoro wyścig trwa np. 8 godzin – jak w Bahrajnie.
Chodzi mi o to, że jeżeli ktoś ma dobre tempo, to przecież i tak na przestrzeni tych 8 godzin wyprzedzi swoich rywali. To nie jest tak, że mamy do czynienia z jakimś sprintem. Tam ten, kto wystartuje z przodu, ma realną przewagę. Przy rywalizacji na przestrzeni 238 okrążeń i przy 10, czy 11 zjazdach do alei serwisowej, kwalifikacje nie odgrywają tak naprawdę żadnej roli. Zawodników można by wysłać na tor w absolutnie losowej kolejności i na końcu – po tych 8 godzinach – wyniki byłyby identyczne.
Toyota zdominowała klasę hypercarów…
Oczywiście fakt, że wyścig jest długi nie oznacza, że nie można go sobie zepsuć jedną sytuacją. Boleśnie przekonała się o tym trójka zespołu Toyoty z numerem 7. W pierwszym zakręcie pierwszego okrążenia doszło do kontaktu, w wyniku którego Toyota z numerem 7 została obrócona i spadła na sam koniec stawki. Jak się później okazało, Mike Conway, Kamui Kobayashi i Jose Maria Lopez nie byli w stanie zniwelować tej straty. Oni zajęli koniec końców drugie miejsce. I w wyścigu i w całym sezonie.
Wygrała Toyota z numerem 8 w składzie Sebastien Buemi, Brendon Hartley oraz Ryo Hirakawa. I to jednocześnie oznacza, że to właśnie oni zostali mistrzami świata w tym roku. Przed wyścigiem w Bahrajnie szanse na tytuł miały też załogi Ferrari AF Corse. Włoska ekipa musiała jednak zadowolić się trzecim miejscem, które zdobyli Antonio Fuoco, Miguel Molina i Nicklas Nielsen. Ferrari AF Corse kompletuje też podium w klasyfikacji całego sezonu.
Mamy powody do świętowania!
Wcześniej podkreśliłem, że tempo w treningach i kwalifikacjach nie ma w WEC najmniejszego znaczenia. Dosadnie udowodnił to Team WRT wspierany przez ORLEN. Samochód z numerem 41 w składzie Robert Kubica, Rui Andrade i Louis Deletraz startowali do rywalizacji z 10. miejsca. I to oczywiście nie przeszkodziło im w tym, aby ten wyścig wygrać. Robert Kubica ujrzał flagę w biało-czarną szachownicę jako pierwszy. Nie tylko wygrywając wyścig, ale również dowożąc do mety mistrzostwo świata w klasie LMP2.
Wielkie rzeczy działy się w klasie LM GTE Am. Tak oto w wyścigu triumfowała w pełni kobieca załoga Porsche 911 RSR zespołu Iron Dames – Sarah Bovy, Michelle Gatting i Rachel Frey. One dzięki temu zajęły w tym sezonie drugie miejsce w klasie. Mistrzowie, czyli załoga Ben Keating, Nicky Catsburg i Nicolas Varrone zajęli w Bahrajnie 7. pozycję.