Niemcy nie chcą już elektryków
Na ten dzień czekaliśmy od pewnego czasu. W normalnych okolicznościach nie byłoby sensu przyglądać się wrześniowym danym, ale było wiadomo, że Niemcy właśnie wtedy przestaną kupować samochody elektryczne. Z dniem 1 września u naszych zachodnich sąsiadów skończyły się dotacje na samochody elektryczne dla klientów biznesowych. Biorąc pod uwagę, że elektryki kupowały tam głównie firmy oraz że jest to jeden z największych rynków aut elektrycznych w Europie, należało spodziewać się dużego zamieszania.
Jeszcze w sierpniu widać było duże wzrosty w liczbach zakupów elektryków, ale to wszystko wynikało właśnie ze zmian w dotacjach. Teraz jednak na rynku dominują samochody benzynowe, wyprzedzając benzynowe hybrydy i diesle.
31 714 sprzedanych elektryków oznacza oszałamiający spadek 73,4%. Mniej sprzedało się również hybryd plug-in (o 45,7% rok do roku). Klienci zatem ewidentnie przesiadają się do tradycyjnych napędów.
A będzie jeszcze „gorzej”
Oznacza to ni mniej ni więcej, że gdyby nie dotacje i inne korzyści, samochody elektryczne nigdy nie osiągnęłyby dużego udziału w niemieckim rynku. Jednocześnie obecna sytuacja w dalszym ciągu daleka jest od odzwierciedlenia otwartego rynku – dotacje pozostają dla prywatnych nabywców, firmy korzystają z różnych ulg podatkowych, paliwa kopalne są sztucznie drogie itp.
Ale już koniec dotacji dla firm pokazał, że Niemcy przestają kupować samochody elektryczne. I również w ten właśnie sposób zmieni się elektryfikacja niemieckiej floty samochodowej.
To pokazuje tylko, że większość klientów elektryków nie kupuje ich dla samego posiadania samochodu elektrycznego. Bardziej chodzi o dotacje i poczucie, że dostają coś za darmo. Gdy to się zmieni, impreza się kończy. Jesteśmy ciekawi rozwoju sytuacji w dalszej części roku, jednak analitycy spodziewają się dalszego znacznego spadku sprzedaży, co będzie skutkować także spadkiem sprzedaży w całej UE.