Ceny paliw wzrosną po wakacjach
Statystycznie już sierpień będzie droższym miesiącem niż lipiec na stacjach paliw. Kto wybiera się na wakacje w drugiej połowie wakacji np. nad polskie morze, musi liczyć się z większym wydatkiem na paliwo, niż wczasowicze z lipca. Ale nie jest jeszcze to taki wzrost, przez który trzeba rezygnować z wyjazdu, czy mocniej łapać się za kieszeń i z czegoś rezygnować.
Od września jednak już bardziej skrupulatnie każdy kierowca spojrzy na pylon i na to, jakie są ceny paliw. Skończą się promocje sięgające 30 czy 40 groszy na litrze, a do tego wzrosną ceny paliw przez rosnącą cenę ropy Brent. Od początku lipca podrożała już ona niemal o 10 dolarów. Scenariusz nie rysuje się w lepszych barwach na kolejne miesiące. Arabia Saudyjska przedłużyła bowiem ograniczenie produkcji ropy o kolejny miesiąc i zaznaczyła, że może ono być ponownie przedłużone, a nawet pogłębione.
Takie zapowiedzi już sprawiły, że ropa drożeje, a wraz z nią drożeć będzie benzyna oraz olej napędowy. Trzeba być przygotowanym na to, że po 31 sierpnia tankowanie będzie kosztować nawet o około 50 groszy drożej na litrze niż obecnie. Wrócą ceny przekraczające 6,50 zł/l i oby tylko znów nie powstało ryzyko, że bliżej będzie im do 7 złotych, niż do 6 złotych.
W wielu miastach już jest drogo
Nie od dziś wiadomo, że ceny paliw w naszym kraju są… różne. To za ile się tankuje wiele zależy głównie od miejsca zamieszkania. Dlatego też średnia w Polsce wynosi obecnie 6,61 zł/l za benzynę i 6,42 zł/l za diesel. Tak naprawdę wiele osób jednak tankuje taniej, a do tego dochodzi jeszcze wspomniana promocja, która obowiązuje na wielu stacjach paliw. Dane są zatem obecnie nie do końca miarodajne.
Tam, gdzie teraz za benzynę trzeba zapłacić około 6,70 zł/l, już dziś można spodziewać się, że na jesień pojawi się kwota przekraczająca 7 złotych. Rząd zapewne będzie chciał chronić Polaków przed wzrostami cen, tym bardziej, że mamy rok wyborczy. Dlatego kto wie, czy promocja nie zostanie przedłużona, bądź nie pojawi się nowa tarcza antyinflacyjna.