Jesteś na etapie poszukiwania kolejnego samochodu? Zastanawiasz się nad wyborem pojazdu elektrycznego, ale nie wiesz, jak wygląda codzienność z tego typu autem? Mam nadzieję, że ten tekst pomoże Ci choć trochę w podjęciu ostatecznej decyzji. Naszym modelem testowym będzie Ford Mustang Mach-E w najmocniejszej odmianie GT.
Jak się żyje z elektrykiem? - Ford Mustang Mach-E GT
Testowany Mustang Mach-E GT to wilk w owczej skórze. Silniki elektryczne umieszczone na obu osiach samochodu zapewniają mu iście sportowe osiągi w nadwoziu, które na pierwszy rzut oka nie zdradza aż tak szalonych parametrów. Owszem, wersja GT różni się od modelu bazowego wyglądem i trudno oba auta ze sobą pomylić. Zdecydowanie usportowione elementy nadwozia z przodu jak i z tyłu, pokaźne felgi wraz ze sportowymi zaciskami firmy Brembo, to tylko niektóre elementy wyróżniające tego niemalże 470-konnego SUV-a.
Posiadanie takiej liczby koni mechanicznych w połączeniu z ogromnym momentem obrotowym na pewno do zachęca zabawy i opróżniania akumulatora raz za razem. Nie czarujmy się, tak samo jak benzyna, tak i prąd w akumulatorze prędzej czy później się skończy. Jak już wspomniałem – moc kusi, ale wiem, że po pewnym czasie przychodzi moment, w którym dość już mamy wciskania zarówno siebie jak i swoich pasażerów w fotele. Wówczas okazuje się, że przy zrównoważonej jeździe ten ponad dwutonowy, sportowy SUV, potrafi zużywać takie ilości energii co samochody o podobnych gabarytach, ale dysponujące nieporównywalnie mniejszą mocą.
Miałem okazję sprawdzić średnie zużycie energii w dwóch elektrykach – opisywanym Mustangu oraz Lexusie RZ 450e. Cykl mieszany: drogi podmiejskie + trasa. Prędkość bez szaleństw, na trasie zgodnie z obowiązującymi ograniczeniami. Średnie zużycie niemal identyczne – 19 kWh. Oba samochody bardzo zbliżone wagowo, jednak ilość mocy zdecydowanie na korzyść Mach-E GT – 469 KM kontra 313 KM w Lexusie.
Przy rozsądnym operowaniu pedałem przyspieszenia zasięg Mach-E GT to spokojnie ponad 430 kilometrów. Jeśli korzystacie z samochodu w podobny sposób do mnie, można przyjąć, że kilometrów starczy wam spokojnie na prawie tydzień zanim będziemy musieli szukać gniazda stacji ładowania.
Infrastruktura dla samochodów elektrycznych cały czas się rozrasta i na pewno z każdym kolejnym dniem będzie coraz łatwiej naładować samochód, jeśli tak jak ja nie możecie robić tego pod blokiem. Właściciele domów jednorodzinnych, garaży podziemnych, czy osoby pracujące w biurowcach z możliwością podpięcia samochodu na noc, są moim zdaniem w zdecydowanie bardziej uprzywilejowanej pozycji. Wracasz do domu, wchodzisz do biura, podpinasz samochód i rano/po pracy znowu masz pełny zasięg do dyspozycji. Nie znaczy to wcale, że ładowanie samochodu na mieście to jakaś straszna sprawa. W Katowicach ładowarek jest na tyle dużo, że o kolejce na stacji ładowania słyszałem tylko z opowieści. Czasowo również jest bardzo przyzwoicie, szczególnie w przypadku Mach-E GT, który jest w stanie przyjąć prąd do 150 kW. W praktyce ładowanie akumulatorów przez około 30 minut to około 45 kWh, które trafiają do akumulatora. Biorąc pod uwagę wcześniejsze średnie zużycie daje nam to 240 kilometrów zasięgu w zaledwie pół godziny.
Słyszałem o przypadkach, kiedy dla uzyskania lepszego zasięgu kierujący rezygnowali z klimatyzacji, muzyki i wszelkich innych udogodnień. Tutaj nie ma takiej potrzeby. Mamy środek lata, więc klima na full, podróż umila świetne nagłośnienie B&O, a zasięg nadal pozostaje nad wyraz dobry. Nie widzę sensu korzystania z luksusu, jakim jest własny środek transportu bez możliwości skorzystania ze wszelkich jego gadżetów.
Jeszcze nie tak dawno ładowarki stały jedynie na stacjach paliw, teraz inwestują w nie centra handlowe i wspólnoty mieszkaniowe. Zapotrzebowanie jest spore, tak więc i konkurencja u dostawców energii jest spora. Trzeba jednak przyznać, że ła dowanie na mieście nie należy do najtańszych rozwiązań. Jednak zdarzają się też pozytywne zaskoczenia. Dla przykładu podam promocję, z której podczas testowania Mustanga korzystałem dwukrotnie – 1 kWh za 1zł na ładowarce Polenergia. Prosta kalkulacja – akumulator o pojemności 99 kWh to wydatek 99 zł na szybkiej 150 kW ładowarce w centrum Katowic.
Zdarzyło mi się ładować samochód podczas zakupów, zdarzało mi się także w trasie. Czy było to jakoś szczególnie uciążliwe? Niekoniecznie. Jedynym minusem jest posiadanie w telefonie kilku różnych aplikacji, które pozwolą nam na ładowanie na każdej z napotkanych ładowarek. Przede wszystkim pamiętajmy, że ładowanie elektrycznego samochodu nie uwiązuje nas do ładowarki na godzinę, nie zawsze musimy ładować się do pełna.
Doładowywanie samochodu w pewnym stopniu sprawi, że skutecznie odwleczemy w czasie moment podpięcia samochodu na dłużej. Kompletnie inaczej spojrzycie na korzystanie z elektryka, jeśli doładowywania będą zajmować wam 10, 15, może 20 minut. Kiedy parę % ponownie wpadnie do akumulatora, warto sprawdzić co Mach-E GT ma do zaoferowania.
Lubisz sprint spod świateł? Myślę, że mało które auto jest w stanie mierzyć się z mocą Mustanga i napędem na 4 koła. Fordowi dzięki elektryfikacji udało się uzyskać osiągi supersportowego wozu, nie tracąc na przestronności. Auto spokojnie może pomieścić 5 pasażerów wraz z bagażami. Będą oni mogli też zachwycać się ogromnym panoramicznym oknem dachowym, po tym jak rozgoszczą się już w sportowo wyprofilowanych fotelach Ford Performance.
Mach-E jest świetnie wykończony, materiały są ekologiczne i wysokiej jakości. Spasowanie elementów stoi na naprawdę wysokim poziomie. Mach-E jest odprężająco cichy w trasie. Skorzystać można też z trybu jazdy One Pedal Drive czy też jazdy autonomicznej. Samochód oczywiście potrzebuje naszej uwagi, ale większość manewrów na drogach ekspresowych jest w stanie wykonywać sam, przez co podróż nudną trasą staje się mniej angażująca, a wszystkie systemy Forda czuwają nad naszym bezpieczeństwem. System Sync 4 z wbudowaną nawigacją zajmie się wyszukaniem ładowarek potrzebnych w czasie dłuższej podróży już na etapie planowania trasy. Na wyświetlaczu przed sobą zobaczymy dodatkowe wskazania nawigacji, gdzie poza miejscem docelowym będziemy widzieć też pozostały dystans do stacji pośredniej, gdzie będziemy musieli podładować akumulatory.
Korzystanie z elektryka niektórym może wydawać się uciążliwe. Muszę uczciwie przyznać, że jest to mit, który warto jak najszybciej obalić. Oczywiście póki co ciężko wygrać z argumentem za tankowaniem auta versus ładowaniem akumulator. Tak, zajmuje to więcej czasu. Jeśli jednak korzystamy z samochodu głównie do tak zwanej jazdy wokół komina, to podany argument traci już na sile. Jeśli natomiast mamy jeszcze możliwość ładowania samochodu we własnym domu lub garażu, to korzystanie z ładowarek na mieście praktycznie wcale nas nie dotyczy.
Ford Mustang Mach-E GT jest więc trochę jak „zjeść ciastko i mieć ciastko”. Duża luksusowa przestrzeń, komfort, jakość wykończenia, do tego sportowe osiągi i bardzo korzystne zużycie energii. Jeśli tak ma wyglądać elektryfikacja w wydaniu Forda, to jestem skłonny w to wejść.
Tekst i zdjęcia: Rafał Łakus