Rajd Podlaski ze stałym miejscem w RSMP?
Kiedy jechałem pociągiem na Rajd Podlaski, nie do końca wiedziałem, czego się spodziewać na miejscu. Nie wiedziałem, co zastanę w miejscu, w którym rozegra się 3. runda sezonu RSMP. Czy wszystkie te stereotypy i kawały dotyczące Podlasia mają odzwierciedlenie w rzeczywistości? Jacy na miejscu są ludzie, co ma do zaoferowania Białystok – wreszcie, jaki będzie sam rajd? Jaka będzie obsługa, czy będą z czymś problemy? Podróżując po różnych rundach RSMP mniej więcej wiemy, czego się spodziewać. Ale Podlasie w RSMP to wciąż nowość.
Pora odpowiedzieć na te pytania, które kłębiły się w mojej głowie. Podlasie jest niezwykle urokliwe. Bezkresne lasy, pola, pagórki… to pewnego rodzaju oaza spokoju, w której ta sielskość jest wyraźnie wyczuwalna. Owszem – być może dookoła niezbyt wiele się dzieje, ale nie wiem, czy jest to wada. Może wręcz przeciwnie – to zaleta? To miejsce, w którym można zrozumieć pojęcie „świętego spokoju”. I nie sądzę, aby komuś miało to przeszkadzać. Jadąc pociągiem widziałem przez okno kilometry pól i lasów i naprawdę mi się to podobało. To oaza niczym nie skażonej natury.
Z drugiej strony mamy Białystok, który jest dużym i przepięknym miastem. Myślę, że pod względem najlepszego miasta, w którym rozgrywane jest RSMP, konkurować z Białymstokiem może wyłącznie Rzeszów. I nie jestem do końca przekonany, kto z tej batalii wyszedłby zwycięsko. Jest kapitalny rynek, na którym toczy się życie nocne. Mnóstwo knajpek, restauracji, pubów, świetnego jedzenia. Miasto jest dobrze skomunikowane i mnóstwo w nim zieleni. Jest gdzie pójść, gdzie się zabawić, zrelaksować. To coś, czego brakuje chociażby Rajdowi Polski. Mikołajki… no cóż – na pewno nie tętnią życiem tak, jak Białystok. Może to kwestia pory roku.
A sam rajd?
OK – ustaliliśmy już, że Białystok i Podlasie ogólnie mają swoje zalety, swój urok i może się tam podobać. A co z samym rajdem? Warto docenić ciekawy harmonogram imprezy, który pozwalał na zobaczenie dosłownie wszystkich odcinków specjalnych. Warto też podkreślić, że same odcinki specjalne były przygotowane kapitalnie! Zawodnicy podkreślali, że warunki do ścigania były być może nawet lepsze, niż na Rajdzie Polski. Organizator Rajdu Podlaskiego wyciągnął wnioski z przeszłości.
Trasy były bardzo twarde i równe. Nie robiła się w nich koleina, co jest niewątpliwym atutem i było przez zawodników doceniane. Same oesy były ciekawe. Bardzo szybkie, ale przez to mieliśmy poczucie, że „dużo się dzieje”. Były szybkie sekcje, nawroty, ciasne zakręty… a i bardzo widowiskowej hopki – hitu tego rajdu – nie zabrakło. To w połączeniu z bardzo mądrze ułożonym harmonogramem – co już podkreślałem – tworzyło kapitalne połączenie. Połączenie, o które nie zawsze jest tak łatwo.
Co ważne – nie było większych problemów z dojazdami do odcinków. Wszędzie było z tym dobrze i dojazd był naprawdę komfortowy. Nikomu nie przyszło do głowy zamykanie dróg kilometr, czy dwa przed oesem. To sprawiało, że można było dojechać niemal pod sam odcinek. No – ewentualnie tam, gdzie kończyła się kolejka samochodów pozostawionych przez kibiców. Należy dodać też fakt bardzo uprzejmych, kulturalnych i po prostu miłych sędziów, czy osób z zabezpieczenia. To też nie zawsze jest standardem. Tutaj było pod tym względem naprawdę dobrze!
Walka na oesach?
Ustaliliśmy już, że okolica da się lubić, a sam rajd był kompaktowy i bardzo widowiskowy. OK – ale co z walką na oesach? I tu też bynajmniej nie ma się do czego przyczepić! Walka, którą urządziły sobie na odcinkach specjalnych załogi Grzegorz Grzyb / Adam Binięda, Sylwester Płachytka / Rafał Fiołek oraz Jarosław Szeja / Marcin Szeja, naprawdę mogła elektryzować kibiców. Powiem tutaj szczerze i absolutnie bez cienia ironii. Dokładnie taką walkę życzyłbym sobie oglądać wszędzie – na każdym rajdzie. Walka o cenne sekundy była dosłownie na każdym odcinku specjalnym. A i w poszczególnych klasach też było ciekawie, bo przecież o zwycięstwie w klasie 3 zadecydowało na koniec… 0,7 s!
Rajd doskonały? Takiego stwierdzenia celowo nie użyję, ponieważ byli zawodnicy, którzy skarżyli się na kilka elementów czysto organizacyjnych. Dało się usłyszeć chociażby zarzut dotyczący błędów w książce drogowej. I to jest ten kamyczek do ogródka. To jest to, nad czym organizator Rajdu Podlaskiego musi jeszcze trochę popracować. A jeśli i to zostanie dopięty na ostatni guzik? Cholera – jeśli i to zostanie dopilnowane, to niech ktoś da Rajdowi Podlaskiemu stałe miejsce w RSMP. To jest naprawdę świetna runda!
Tekst i zdjęcia: Kamil Wrzecionko