Paliwo na Majówkę jeszcze droższe?
Z aktualnego wciąż notowania średnich cen paliw na portalu „e-petrol” wynika, że benzyna kosztuje w Polsce średnio 6,77 zł a diesel średnio 6,73 zł. Mówiąc wprost – paliwo jest koszmarnie drogie. Natomiast jeśli przeanalizujemy to, co dzieje się w rafineriach, to w sumie nie jest tak źle. Patrząc na serię obniżek, powinniśmy się spodziewać natychmiastowych obniżek na stacjach paliw. I to sporych obniżek – nie takich po dwa, czy trzy grosze, a przynajmniej o 10 groszy.
Oczywiście inny temat jest taki, czy jakichkolwiek obniżek cen się doczekamy? Niejednokrotnie paliwa w rafineriach taniały, a na stacjach zupełnie nic się nie działo. Dlaczego? A no na przykład dlatego, że jedna, czy druga stacja owszem – kupiła paliwo taniej – ale postanowiła zwiększyć swoją marżę. Dlatego też my, zamiast płacić za paliwo mniej, płaciliśmy tyle samo. A stacja w tym samym czasie zarabiała jeszcze więcej. Niewykluczone, że tym razem może być dokładnie tak samo.
Jednak ile będzie kosztowało paliwo na Majówkę? Dla wielu osób to całkiem istotna kwestia. To czas wyjazdów – czy to rodzinnych, czy ze znajomymi. Każdy w długi weekend majowy – tym razem najdłuższy z możliwych – chce zrobić coś fajnego i jakoś ciekawie spożytkować czas. Długie wyjazdy na drugi koniec Polski, a nawet za granicę, to absolutna norma w tym czasie. Więc nikt nie chce przepłacać przy okazji za paliwo, to raczej całkiem oczywiste. Ale czy będzie to możliwe?
Ważne zapowiedzi?
W przestrzeni publicznej pojawiły się pierwsze zapowiedzi i obietnice. Chociażby taka, że paliwo na Majówkę będzie kosztowało mniej, niż 7 zł za litr. No cóż, byłoby w sumie trudno o to, żeby paliwo tyle kosztowało. Biorąc pod uwagę, że diesel kosztuje teraz 6,73 zł i od 7 kwietnia w rafineriach ceny oleju napędowego notorycznie spadają, jest to w sumie raczej niewykonalne. Natomiast to jest taka zapowiedź, która ma 100% szans na to, aby się sprawdziła. Dla kierowców jednak jest to niezbyt zachęcające…
Bo przecież równie dobrze może się okazać, że paliwo przed Majówką podrożeje na przykład do 6,90 zł, czyli że będzie niemal 20 groszy droższe, niż teraz. My i tak będziemy płacili więcej… A zapowiedzi i tak się spełnią, bo przecież będzie mniej, niż 7 zł, prawda? Mam wrażenie, że aktualnie ludzie nie potrzebują zapewnień tego, że paliwo nie będzie już się zbliżało w kierunku 7 zł. Potrzebują raczej zapewnień, że za moment paliwo będzie za 6,50 zł. A później za 6 zł. Później z tej „psychologicznej bariery” będziemy schodzić.
Niskie ceny nie wrócą nigdy?
Trochę mam takie wrażenie, że to 7 zł to jest ta stara bariera 6 zł. Rozumiecie? Stacje będą robiły wszystko, aby nie przekroczyć 7 zł. Ale już 6,70 zł dla wszystkich ma być czymś normalnym i w pełni akceptowalnym. Tak samo, jak kiedyś czymś zupełnie normalnym była cena 5,70 zł, byleby nie wzrosło do 6 zł… Czy coś zatrzyma to szaleństwo? Kiedy powróci normalność? Być może dopiero wtedy, kiedy to wszystko pęknie i będziemy mieli największy krach giełdowy w historii.