Polaków nie stać na naprawę auta. Szukają alternatywnych sposobów!
„Jest kilka przykładów awarii, przy których warto, a nawet należy pokusić się o kompleksową naprawę, a nie tylko wymianę podstawowej części. Gdy na przykład przyjdzie do wymiany turbosprężarki – powinniśmy przy tej okazji wymienić także intercooler, przewód olejowy od turbo oraz olej wraz z filtrami. Wówczas oprócz skutku usuwamy także przyczynę. Gdy mówimy o silniku – oszczędzanie na regularnej wymianie tanich pasków osprzętu i rozrządu może w przyszłości zemścić się w postaci napraw idących w tysiące złotych, a niekiedy i przewyższających wartość auta. Musimy mieć świadomość, że przy skomplikowanych systemach montowanych we współczesnych samochodach pozorne oszczędzanie to często po prostu proszenie się o dodatkowe wydatki w najbliższej przyszłości. Co nie zmienia faktu, że w obecnej sytuacji gospodarczej trudno winić właścicieli pojazdów o oszczędzanie na każdym aspekcie życia, w tym – na użytkowaniu samochodu. Byle tylko nie miało to wpływu na bezpieczeństwo na drodze” – mówi Adam Lehnort, ekspert sieci ProfiAuto Serwis, cytowany przez serwis MotoFakty.
Średni wiek samochodu w Polsce to około 15,5 roku. Jest to więc jasny sygnał, że jeździmy coraz starszymi samochodami, które częściej wymagają napraw, niż nowe modele prosto z salonu.
„Z takiego porównania wysnuć można niepokojącą tezę, że na naszych drogach porusza się wiele samochodów, które bądź naprawiamy na własną rękę, bądź też ich kierowcy nawet „nie pamiętają”, kiedy ostatni raz byli w serwisie. To koresponduje dość dobrze z wprowadzanymi regulacjami legislacyjnymi, które mają uszczelnić kwestię rzetelnych badań stanu technicznego aut i działania Stacji Kontroli Pojazdów. Tak naprawdę chyba wciąż nie wiemy, ile tzw. „trumien na kółkach” porusza się po drogach i zagraża bezpieczeństwu” – mówi Lehnort.
Mechanicy mają ręce pełne roboty
Jeśli chodzi o najczęstsze usterki, z jakimi kierowcy zgłaszają się do mechaników, to mamy tutaj awarie zawieszenia i elektryki. Jest to efekt słabej jakości dróg, ale też i mechanicznych uszkodzeń pojazdów.
„Wyposażanie samochodów z lat 2000 i nowszych w coraz większą ilość elektroniki niestety mści się obecnie, gdy są to już auta używane. Jeśli do faktu, że były to nowe i nie do końca sprawdzone jeszcze systemy dodamy jakość polskich dróg oraz stan, w jakim czasami auta przyjeżdżają z Zachodu do Polski, mamy gotową receptę na awaryjny park maszyn. Dodatkowo Polacy wciąż wolą kupować tzw. wypicowane do sprzedaży auta w komisie, niż kupić auto starsze i może z większym przebiegiem, ale za to w lepszym stanie technicznym. To niestety odbija się na portfelu, a niekiedy też na bezpieczeństwie w późniejszym użytkowaniu. A czasem wystarczy przecież pojechać do profesjonalnego warsztatu i sprawdzić, w jakiej naprawdę pojazd jest kondycji i czy nie jest to na przykład „składak”. Poza tym – jak widać po naszym badaniu – słynne Passaty czy Golfy z końca lat 2000 i młodszych, to już nie to samo, co niemieckie trwałe i niezawodne Volkswageny z wcześniejszych epok” – mówi ekspert.