Samochody spalinowe przez ponad 100 lat były podstawowym środkiem lokomocji. Wcześniejsze próby elektryfikacji transportu spaliły na panewce. Jeśli wierzyć w niektóre teorie, była to przede wszystkim zasługa przemysłu naftowego, który wykorzystał swoje wpływy do zduszenia tej technologii niemal w zarodku. Dzisiaj pomysł elektromobilności powraca, a wraz z nim określone wyzwania dla branży motoryzacyjnej.
Potrzebna jest nowa infrastruktura
Jak w każdym przypadku etap transformacji wymaga przemyślanych zmian. Aktualnie w Polsce zainteresowanie pojazdami elektrycznymi powoli przekracza możliwości infrastruktury do ładowania samochodów. Na jedną maszynę przypada coraz więcej aut z tak zwaną wtyczką. Dodatkowo ceny energii elektrycznej oraz wydajność samej sieci w połączeniu z kosztem zakupu elektryka, ciągle stawiają opłacalność tej inwestycji pod znakiem zapytania. Jednym z końcowych etapów jest serwisowanie elektryków, ponieważ różni się ono od obsługi pojazdów spalinowych. W tym przypadku są potrzebne określone szkolenia, których większość polskich mechaników jeszcze nie ma.
Branża motoryzacyjna zaczyna mieć problem?
Brak znaczących dopłat do samochodów elektrycznych nad Wisłą przekłada się na umiarkowane zainteresowanie elektrykami szczególnie z drugiej ręki. Dzięki temu branża motoryzacyjna ma czas, żeby dostosować się do nowej grupy klientów i przeszkolić mechaników z obsługi pojazdów, które pracują pod wysokim napięciem. Takie kompetencje będą coraz bardziej potrzebne i ten serwis, który zyska wiedzę potrzebną do niezależnego serwisowania elektryków, z czasem zyska przewagę nad innymi placówkami.
Można powiedzieć, że drobne zachęty do kupienia elektryka, które wzbudziły niewielkie zainteresowanie, kupiły branży motoryzacyjnej czas na dostosowanie się do zmian. W Polsce jak zawsze wiele rzeczy działa nieco odwrotnie, najpierw zachęcamy, a dopiero później budujemy podstawy do korzystania z czegoś.