Elektryczny samochód nie tak prędko
Wszyscy doskonale wiedza, że 2035 rok ma być kluczowy dla Starego Kontynentu i nie tylko. To właśnie wtedy ma wejść w życie zakaz sprzedaży aut spalinowy. Oznacza to, że w salonie do nabycie będzie tylko i wyłącznie samochód elektryczny. Zakończyć ma się całkowicie produkcja takich pojazdów wedle obecnych planów. A warto wspomnieć, że zostało do tego czasu nieco 12 lat.
To bardzo krótki czas wbrew pozorom i zdaniem coraz większej ilości osób, zbyt krótki. – Patrząc na rozwój stacji ładowania i elektromobilności w Europie, uważam, że ten termin jest nierealny – powiedziała minister klimatu i środowiska. Taki głos jednak na tle całej Unii Europejskiej stanowi jednak niewielki wyjątek. Może się to jednak zmienić wraz z upływem czasu.
Polska jako kraj prowadzi inwestycje pod kątem rozbudowy sieci ładowarek czy wsparcia finansowego dla kupujących elektryki. Pomoc jednak jest taka jaka jest – ani mała, ani bardzo duża, po prostu wystarczająca. Bo i też samo zainteresowanie elektrykami choć rośnie, to jednak wciąż wiele osób jest odstraszanych rosnącymi kosztami pojazdów. A samo kupno takie auta to też początek problemów, mając na uwadze kwestie ładowania i cen prądu.
Polska nie jest gotowa na elektryki i nie będzie
Jako kraj możemy nie być przygotowani na to, aby w 2035 roku nie sprzedawać u nas pojazdów spalinowych. Cała nadzieja w tym, że Unia Europejska widząc problemy Polski, ale zapewne i innych krajów pójdzie na ustępstwa. Jeżeli tak się jednak nie stanie, kierowców czekają duże problemy, a także samą gospodarkę.
Społeczeństwa może nie być stać na to, aby kupić samochód elektryczny. W dodatku te najtańsze – które i tak nie będą tanie – będą miały bardzo mały zasięg i praktycznie dłużej się będą ładowały niż będą jeździły. Do tego czasu musi się naprawdę bardzo wiele zmienić, jeżeli chodzi o technologię, jak i sam rynek. Również Unia musi bardziej inwestować w zmiany, które sama wprowadza – choćby w ilość ładowarek w danych państwach.