Segment przyszłości
Obecnie wiele mówi się o tym, że kierowcy w Europie stawiają głównie na SUV-y. Faktycznie ten rodzaj nadwozia jest dominujący, ale nowa motoryzacyjna moda jest już na horyzoncie. Wysokie ceny paliw i mała zwinność SUV-ów w połączeniu z wysokimi spalaniem i emisjami zniechęca do nich coraz więcej kierowców. W takiej sytuacji idealnym rozwiązaniem do miasta dla kolejnych ludzi staje się mały, tani samochód elektryczny.
Dziś zwłaszcza niska cena nie jest utożsamiana z autami na prąd. Próg, poniżej którego elektryka uznaje się za taniego jest poziom 20 tys. dolarów. Przy aktualnym kursie złotego to ok. 92 777 tys. złotych. W tym progu mieści się aktualnie tylko jeden model w Polsce, a mianowicie Dacia Spring (od 91 400 zł). Konkurentów o lepszych zasięgach i możliwościach wkrótce chcą zaprezentować najmocniejsi gracze na rynku. Zwłaszcza, że ceny samochodów elektrycznych można łatwo obniżyć korzystając z programów dopłat (w Polsce to „Mój elektryk).
Hyundai vs VW
Zaoferowanie małego i taniego elektryka jest dziś wyjątkowo trudne, bo przy obecnych technologiach jest to mało opłacalne. Jednak w ciągu kilku lat jest już realne opracowanie produkcyjnych wersji małych, miejskich samochodów na prąd. Podczas kongresu w Pradze, Hyundai potwierdził Automotive News Europe, że koreańska marka zamierza wejść do gry w tym segmencie. Jeszcze niedawno wydawało się, że do zabawy dołączy Tesla, ale tani elektryk nie jest obecnie priorytetem Elona Muska.
Obecnie w elektrycznym portfolio Hyundaia znajduje się kompaktowy crossover Ioniq 5. Niedawno zaprezentowano sedana Ioniq 6, który do sprzedaży wejdzie na przełomie 2022 i 2023 r. Zanim zobaczymy małego elektryka, Hyundai pokaże dużego SUV-a Ioniq 7, choć ten model ma zrobić furorę głównie w USA. W pierwszym półroczu samochody elektryczne stanowiły aż 16 proc. całkowitej sprzedaży marki Hyundai.