Stary silnik to nowy kłopot
Po 2035 roku motoryzacja ma się zmienić, ale choć brakuje do tego czasu jeszcze 12 lat to już mówi się, że nie będzie tak jak zaplanowano. Słychać coraz więcej głosów o tym, że pomysł produkowanie wyłącznie samochodów elektrycznych po 2035 roku nie dojdzie do skutku. I nawet fakt, że przeszło to już przez Parlament Europejski nie pomoże w tego wprowadzeniu. Będą zmiany i to nieuniknione.
Oczywiście to doskonała wiadomość pod wieloma względami. Choć jak zawsze znajdą się tego przeciwnicy i zwolennicy. Trzeba jednak spojrzeć na to bardziej szeroko, niż prostolinijnie, bowiem wtedy widać tego cały sens. Ta propozycja ma pozostać na stole, ale ma zostać zmieniona na bardziej przystępną i nie tak surową.
Bardziej to wszystko uderzy w tych kierowców, którzy będą mieli stary silnik diesla czy benzynowy. To oni będą płacić znacznie więcej pieniędzy za użytkowanie samochodu i… trucie środowiska. Dlatego też stary samochód potencjalnie będzie wyłącznie dla bogatych. Nie będzie tak jak obecnie, że ktoś kupi auto za parę tysięcy, które ma sporo lat. Będzie to całkowicie nieopłacalne.
Samochód tylko dla klasy średniej. I to ”wyższego szczebla”
Dziś wystarczy spojrzeć na polskie drogi, zobaczyć średni wiek samochodów i wtedy wszystko staje się jasne. Samochodów na drogach jest za dużo, poza tym są one stare i trujące. Za 10-15 lat drogi będą wyglądać zupełnie inaczej. Będzie na nich wyraźnie mniej pojazdów, ruch będzie płynniejszy, będzie mniej korków. Oczywiście nie wrócimy do średniowiecza, ale będzie to na pewno widoczne.
Po prostu z dróg zniknie bardzo wiele samochodów, kierowców, których nie będzie stać na użytkowanie auta. Modniejsza stanie się komunikacja miejska, która wciąż jest rozwijana, ale wciąż niedoceniana. To ogromny potencjał, w który warto inwestować, bowiem z czasem społeczeństwo tak jak w bardziej rozwiniętych krajach, będzie wolało wybrać transport publiczny dojeżdżając do pracy, niż prywatny.