Hamilton siądzie na ławkę?
Toto Wolff, szef zespołu Mercedesa zasugerował po Grand Prix Azerbejdżanu, że były mistrz świata może odpuścić sobie rywalizację. W pełnej gotowości ma być Nyck de Vries, który w weekend zaliczył 24-godzinny wyścig Le Mans i jest kierowcą rezerwowym Mercedesa. Hamilton poza siniakami i ogólnymi potłuczeniami miał doznać również kontuzji kręgosłupa.
Brytyjczyk poinformował jednak w poniedziałek, że kontuzja nie była bardzo poważna, ale w nocy miał problemy ze snem. Kierowca Mercedesa nie zamierza jednak opuszczać ekipy.
– Miałem akupunkturę i fizjoterapię. Będę pracował z zespołem, by poprawić sytuację. Musimy dalej walczyć. Nie mamy czasu i musimy się zebrać. Będę w weekend w Kanadzie. Nie przegapiłbym tego dla świata – mówił Hamilton.
Mercedes narzeka, by wymusić zmiany
Tradycyjnie już, gdy Mercedes próbuje wymusić zmianę przepisów, głos w sprawie muszą zabrać przedstawiciele Red Bulla. Austriacki zespół nie ma tak dużych problemów z dobijaniem.
– Jeśli problem zagrażałby bezpieczeństwu całej stawki, to należałoby się mu przyjrzeć. Jeśli dotyczy jednak odizolowanych przypadków i zespołów, to jest to coś, z czym potencjalnie powinna poradzić sobie dana ekipa – mówił Christian Horner, szef Red Bulla.
Rozumie się, że FIA poważnie traktuje skargi i komunikaty zespołów. Zaplanowane są rozmowy nie tylko z kierowcami, ale również z dziesięcioma dyrektorami technicznymi każdej z ekip. Mistrz świata z 1997 roku: Jacques Villeneuve widzi jednak proste rozwiązanie problemu. Kanadyjczyk zaznaczył, że wystarczy zwiększyć prześwit auta, by problem był nieaktualny. Jest to jednak równoznaczne ze stratą osiągów.
– Mercedes najwyraźniej nie chce poświęcić prędkości samochodu. Też moglibyśmy zwiększyć prędkość obniżając samochód, ale wtedy mielibyśmy większe problemy z dobijaniem – komentował sytuację Lando Norris z McLarena.