Kamil Wiśniewski dopiął swego i w szóstym występie w Rajdzie Dakar stanął na podium wśród quadowców. Mimo morderczych dwóch tygodni zawodnik ORLEN Team przyznał, że mógł spokojnie rywalizować jeszcze tydzień i wtedy można byłoby poznać prawdziwe możliwości sprzętu i poszczególnych rywali.
Kamil Wiśniewski na podium Rajdu Dakar!
– Najtrudniejszym momentem na Rajdzie Dakar jest ostatni etap. Zacząłem rozjeżdżać się trzy dni temu i dla mnie rajd powinien trwać jeszcze tydzień. Wtedy zobaczylibyśmy prawdziwą wytrzymałość sprzętu i zawodników. Niestety to już jest koniec imprezy. Mógłbym jeszcze powalczyć o drugie miejsce, a nawet o pierwsze, Strata dwóch godzin w stawce quadowców to jest nic. Niewiadomo jak dany zawodnik jest przygotowany. Ja zawsze jestem gotowy na 110%. Sto procent to za mało i zawsze muszę mieć pewien zapas – mówił Wiśniewski.
– Przed rajdem zakładałem sobie jasny cel: podium. Zrealizowałem swój plan. To był mój najlepszy występ w Rajdzie Dakar. Dojechałem na trzecim miejscu i poprawiłem wynik z zeszłego roku. Co edycję wspinam się o jedno miejsce. Jestem coraz szybszy i stać mnie na więcej. Zawsze może być trochę lepiej, ale miejsce w czołowej trójce jest bardzo satysfakcjonujące – dodał.
– Gdybyśmy jechali jeszcze tydzień, mógłbym być jeszcze wyżej. Dopiero pod koniec poczułem, że się rozjeździłem. Po pierwszym tygodniu wielu zawodników traci siły, a ja dopiero się rozkręcam. Widać to po wynikach. Dotarłem na podium i jestem pierwszym zawodnikiem ORLEN Team, któremu udało się to osiągnąć. To nie jest moje ostatnie słowo! – dodał.
– Gdy kończymy jeden Dakar zaczynam myśleć o kolejnym. Nie da się do tej imprezy przygotować w dwa, trzy miesiące. To proces, który trwa cały sezon. Gdy sami budujemy quada musimy przeznaczyć sporo czasu na testy i sprawdzenie podzespołów. Jesteśmy mądrzejsi i wiemy, co robić przed kolejnym startem – zakończył.