Wolelibyście zapłacić mandat w Polsce, czy jednak w Niemczech? Na pierwszy rzut oka odpowiedź na to pytanie wydaje się oczywista – wiadomo, że u nas. U sąsiada na pewno jest zdecydowanie drożej. Ale jakby zestawić do tego pytanie – jednocześnie pracować w Polsce, czy w Niemczech? Kierowcy mogą się lekko zdziwić. Sama prędkość… Według nowego taryfikatora za jazdę powyżej 120 km/h w terenie zabudowanym w Niemczech od 9 listopada groził będzie mandat 800 euro w mieście i 700 euro poza miastem – podaje „Interia”.
To odpowiednio – na nasze – kwoty 3700 zł i 3200 zł – w przybliżeniu. W projekcie zmian w naszym kraju dla przekraczających prędkość o ponad 30 km/h – nie ważne gdzie – grozić miało od 1500 do 5000 zł. 1500 zł to przy pierwszym przypadku takiego przewinienia. Jeśli w przeciągu dwóch lat kogoś by złapano na przekroczeniu prędkości o ponad 30 km/h (przypominamy, nawet poza terenem zabudowanym) po raz drugi, wtedy minimalna kwota mandatu miałaby wynosić 3000 zł. W skrajnych przypadkach nawet 5000 zł – informuje „moto.pl”.
Rozumiecie skalę absurdu? W Niemczech najwyższy mandat można będzie zarobić za przekroczenie prędkości o minimum 70 km/h. Np. na terenie zabudowanym, w mieście, jeśli na ograniczeniu do 50 km/h pojedziesz 120 km/h, dostaniesz na nasze 3700 zł mandatu. W Polsce, jeśli ktoś drugi raz złapie cię na przekroczeniu prędkości o 30 km/h (!) poza terenem zabudowanym (!) zapłacisz minimum 3000 zł! Nie mówiąc w ogóle o tym, że jadąc 120 km/h w terenie zabudowanym w Polsce stracisz do tego prawo jazdy.
To jest niepojęte…
Jest to w pewnym sensie bardzo przykre. Nawet jeśli te stawki w Polsce zostaną zmniejszone, jeśli ktoś poprawi ten projekt itd. Nie wyobrażam sobie jak ktoś mógł w ogóle zaproponować takie rozwiązanie. Jak ktoś mógł wpaść na to, aby mandaty w naszym kraju były tak wysokie. Nie zrozumcie mnie źle – należy dbać o bezpieczeństwo. Rozumiem karanie drakońskimi mandatami np. za „szeryfowanie”, gwałtowne hamowanie przed innymi autami, zajeżdżanie drogi, drogowe chamstwo, cwaniactwo, nie mówiąc w ogóle o takich tematach jak jazda po pijaku itp.
Ale mowa tu o prędkości. O przekroczeniu dopuszczalnej wartości o 30 km/h. Na miłość boską, przecież to są jakieś żarty. Tym bardziej, że w Polsce policja nie ustawia się ze swoimi suszarkami tam, gdzie naprawdę jest niebezpiecznie. Ustawiają się tam, gdzie łatwo mogą wlepiać mandaty. Jeśli ktoś na kawałku prostej, nowej drogi jedzie 120 km/h zamiast przepisowych 90, naprawdę robi komuś tym aż taką krzywdę? Taką, żeby karać go mandatem od 1500 do 5000 zł?
Według GUS przeciętny Polak zarabia 5681 zł brutto miesięcznie. Po odliczeniu wszystkich składek oznacza to wypłatę około 4100 zł na rękę – informuje „money.pl”. Już w ubiegłym roku przeciętny Niemiec zarabiał miesięcznie – w przeliczeniu – 18 360 zł brutto. To daje prawie 12 tysięcy złotych na rękę. Jakkolwiek by na to nie patrzeć – przeciętny Niemiec zarabia około 3 razy więcej, niż my. Więc dlaczego mandaty mają być podobne?