Tegoroczny Rajd Wisły tak naprawdę miał nikłe szanse powodzenia. W ubiegłym roku impreza została odwołana przez pandemię koronawirusa. Ten problem wciąż dotyka wielu organizatorów rajdów – nie tylko w naszym kraju. Zresztą nie tylko rajdów – generalnie wszelakich imprez i wydarzeń. W tym roku natomiast nie COVID-19 był największym problemem.
Kiedy 15 września komitet organizacyjny podjął decyzję o przełożeniu imprezy byłem przekonany, że finalnie nie dojdzie ona do skutku. Nagły remont strategicznego dla rajdu odcinka drogi wojewódzkiej, niedyspozycja zdrowotna dyrektora rajdu, tragiczny wypadek na Rajdzie Śląska itd. Przyznam szczerze – uważam, że każdy inny rajd w naszym kraju w takich okolicznościach zostałby odwołany. To było oczywiste, najprostsze rozwiązanie, na które wielu organizatorów by się skusiło.
Tym razem legenda Rajdu Wisły dała o sobie znać. W ekspresowym tempie organizator musiał znaleźć nowe drogi dojazdowe do oesów, ustalić nowy harmonogram, stworzyć nową książkę drogową itd. Automobilklub Śląski musiał dosłownie wszystko przeorganizować. Mam wrażenie, że stawką nie było tylko to, czy odbędzie się tegoroczna edycja…
Rajd Wisły na swoim miejscu, czyli w RSMP?
Tegoroczna Wisła była rozgrywana jako rajd-kandydat to przyszłorocznego sezonu Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Organizator musiał zawalczyć i za wszelką cenę swoją ciężką pracą doprowadzić do tego, aby impreza się odbyła. Sam jej przebieg, odcinki specjalne – mam wrażenie, że wszystko poszło tak, jak należy. Nie widzę powodu, dla którego Wisła nie miałaby po tej próbie otrzymać zielonego światła na dołączenie do grona rund RSMP.
Sam pochodzę z Beskidów, mieszkam tutaj i znam większość okolicznych dróg. Znam też większość odcinków specjalnych, po których w przeszłości jeździła Wisła. I muszę przyznać – tegoroczne próby zrobiły na mnie wrażenie. Były tak piekielnie trudne, że aż mnie to zaskoczyło. Przyznam szczerze – nie sądziłem, że jest to jeszcze możliwe. Przede wszystkim było coś nowego – nowe sekcje… Wszystkie te cholernie wąskie spadania, techniczne zakręty, podbicia, łączniki szutrowe – WOW! Naprawdę, chapeau bas dla organizatora, że to wszystko poszło i się udało!
Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że imprezę zwyciężyli Marcin Górny z Marcinem Roikiem. W Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Śląska najszybszą załogą okazali się Maciej Hawro i Wojciech Kolaczek, którzy tym samym zostali nowymi mistrzami Śląska. Jeśli chodzi o HRSMP, to najszybszymi okazali się Marek Suder i Marcin Kowalik, zaś w SKJS-ie wygrali Piotr Wiśniewski i Sebastian Jaźwa.