Paliwo jest drogie w całej Europie
Za litr benzyny czy paliwa typu Diesel w wielu krajach Europy płacimy rekordowe stawki. Są oczywiście tacy, którym jest to na rękę. Ale chcielibyśmy was dziś choć odrobinę pocieszyć. Sytuacja w Niemczech jest jeszcze gorsza niż u nas. Miejscowe kluby samochodowe i niektórzy politycy już wspierają kierowców w ich protestach. Ale Volkswagen sprzeciwia się wszelkim ulgom.
Grupa Volkswagena w 2015 roku została najbardziej kontrowersyjnym producentem samochodów na świecie, napędzanym przez nielegalne oprogramowanie samochodów z silnikami typu Diesel. W odpowiedzi, ulubione niegdyś w Europie paliwo straciło przychylność polityków, ale sam Volkswagen nie zaszkodził zbytnio klientom.
Choć wiele osób krzyczało i przeklinało, tak naprawdę aż do zeszłego roku Niemcy królowali nie tylko w Europie, ale i na całym świecie jeśli chodzi o statystyki sprzedaży.
Volkswagen robi na złość kierowcom?
Ten fakt potwierdził ich w „poczuciu nieśmiertelności” i niezależnie od nastawienia klientów, Volkswagen narzuca ludziom napęd elektryczny jako jedyny właściwy. Robi to jednak w bardzo kontrowersyjny sposób, co oczywiście irytuje wiele osób.
W porównaniu z sytuacją sprzed sześciu lat, mamy tu jedną zasadniczą różnicę – istotę sprawy Dieselgate. Wtedy VW nie szedł wbrew interesom klientów, nie sięgał do ich portfeli. Wręcz przeciwnie – oszczędzał nasze pieniądze, na przykład poprzez mniejsze zużycie paliwa typu Diesel czy AdBlue. Jednak presja na elektromobilność prowadzi do ogromnego wzrostu ceny.
Jednym z produktów, którego ceny ogromnie rosną, jest paliwo. A Volkswagen, jak nikt inny jest zadowolony z tej sytuacji, bo gra ona na ich korzyść. Herbert Diess, szef całego koncernu, apeluje o podwyżkę podatków emisyjnych na paliwo. To miałoby skłonić ludzi do przejścia z aut spalinowych na elektryczne. Stawia to jednak Volkswagena przeciw jego własnym klientom, bez których nigdy nie byłby w stanie opracować żadnego alternatywnego napędu.
Benzyna i Diesel powinny być tańsze
Co więcej, Volkswagen i jego szef wydają się być jedynymi, którzy cieszą się z obecnej sytuacji. Wszyscy inni lobbują dla klientów. Klub samochodowy Mobil in Deutschland uruchomił petycję samochodową, w której wzywa rząd do pokrycia cen paliw. Według niego maksymalna cena powinna w Niemczech wynosić 1,80 euro (8,2 zł) za Diesla i 2 euro (9,20 zł) za benzynę. Petycja ma jednak szansę powodzenia tylko wtedy, gdy klub podpisze wystarczającą liczbę podpisów.
Jednocześnie szef klubu Michael Haberland twierdzi, że petycja wywiera nacisk w szczególności na polityków. Mówi, że „państwo zarabia coraz więcej na każdym sprzedanym litrze benzyny czy oleju napędowego. Jest więc oczywiście miejsce na odciążenie ludzi i kierowców w tym kraju”.