Europa i Zachód mają problem z elektrykami
Dzisiaj jesteśmy świadkami pewnego paradoksu na europejskim rynku. Z jednej strony ludzie odpowiedzialni za tworzenie nowych norm emisji spalin, chcą zniechęcić do zakupu pojazdu z napędem konwencjonalnym. Z drugiej strony przez różne dodatkowe systemy bezpieczeństwa i problemy z dostępnością niektórych części, ceny niemal wszystkich samochodów rosną. W tej sytuacji zakup pojazdu elektrycznego, razem z jego wszystkimi cechami dla wielu osób wydaje się pozbawiony sensu.
Analiza rynku europejskiego pokazuje jednoznacznie, że od 2011 roku, gdzie elektromobilność aut była na niskim poziomie, cena samochodu z napędem elektrycznym wzrosła o około 10 tysięcy euro. W Stanach Zjednoczonych realna podwyżka cen jest jeszcze bardziej odczuwalna, ponieważ oscyluje ona na poziomie 38% procent, a przeciętny samochód elektryczny kosztuje w przeliczeniu 36 200 euro.
Dotacje do elektryków – jedyny ratunek dla systemu?!
Eksperci rynku samochodowego uważają, że jedynym ratunkiem dla zwiększenia popularności samochodów elektrycznych w Europie, jest wprowadzenie dotacji od państwa do ich zakupu. Jednak takie posunięcie, może jeszcze bardziej wywindować ich cenę, ponieważ otrzymane od rządów pieniądze muszą mieć w czymś pokrycie. Nie powinny pochodzić tylko z wirtualnej drukarki. W obecnej sytuacji bez realnego spadku cen elektryków, ich konkurencyjność względem pojazdów konwencjonalnych, jest praktycznie żadna. Jak można wyjść z tego błędnego koła, doskonale pokazuje przykład rozwiązania, na jakie wpadły Chiny.
Chiny zrezygnowały z dotacji – postawiły na produkcję!
Jeszcze kilka lat temu Chiny wzorem państw europejskich proponowały dofinansowanie zakupu pojazdu z napędem elektrycznym. Jednak postanowiły one pójść dobrze znaną sobie drogą i wybrały produkcję samochodów małych, słabo wykończonych, ale tanich w zakupie. W tym czasie Europa prześcigała się, kto zrobi lepszy pojazd elektryczny.
Skutkiem chińskiej ścieżki rozwoju jest tak duże zainteresowanie samochodami elektrycznymi oraz na tyle rozwinięta tania produkcja niemal wszystkich podzespołów, że dotacje od państwa nie są potrzebne. Przypomnijmy w kraju o solidnych podstawach komunistycznych.
Co ciekawe, chińscy producenci samochodów elektrycznych coraz poważniej myślą o lekkim zmodyfikowaniu swoich produktów, żeby spełniały one normy europejskie. Wtedy mogą oni wejść na rynek i złożyć klientom nową propozycję, która może spopularyzować elektromobilność w Europie made in China.