Za projekt odpowiedzialny jest niemiecki producent E-Legend, który ma bardzo ambitne plany elektryfikacji kultowych samochodów. Z takim projektem z pewnością zrobi wokół siebie hałas, bo nie sposób przejść obok tego obojętnie. Głównie będziemy słyszeć tych oburzonych, ponieważ takie dotykanie legendy rajdowej grupy B oraz jej cywilnej bazy Audi Sport Quattro S1 jest kontrowersyjne. O ile pierwowzór z 1985 r. ryczał głośno za sprawą 5-cylindrowego, 20-zaworowego silnika 2.1 turbo, o tyle współczesna wersja przemknie w absolutnej ciszy. Nie oznacza to jednak braku emocji, bowiem osiągi będą wręcz kosmiczne.
To ma być Audi Sport Quattro?
Jak donosi niemiecki Auto Motor und Sport, E-Legend EL1 będzie dysponować mocą 816 KM, dzięki trzem silnikom elektrycznym. Energię zapewni zestaw baterii o pojemności 90 kWh, które bazują na rozwiązaniu z Porsche Taycan (ładowanie napięciem 800 V). Zasięg samochodu wydaje się duży, bo aż 400 km, choć do jego osiągnięcia będzie trzeba toczyć się nim jak Dacią. W trybie SportPlus prądu ma starczyć na dwa okrążenia Pętli Północnej Nurburgringu (nieco ponad 40 km), czyli bez szału.
Czy z absurdalną mocą 816 KM sprint na prostej ze spalinowym Audi Sport Quattro S1 będzie z góry przesądzony? Niekoniecznie, bo obie odmiany mają swoje mocne i słabe strony. Na papierze ważące 1680 kg E-Legend S1 setkę ma osiągać w 2,8 sekundy, czyli okrutnie szybko. Lżejsze o ponad 300 kg Audi Sport Quattro S1 z 1985 r. o mocy 530 KM w wersji z dwusprzęgłową skrzynią setkę robiło w 2,6 sekundy, więc początek może być obiecujący. Jednak im dalej w las, różnice mogą się zacierać, a wręcz przechodzić na korzyść elektryka. Podejścia nie będzie mieć za to pierwsze Audi Sport Quattro z 1983 r., które posiadało 306 KM i setkę robiło w 4,9 sekundy.
To nie koniec profanacji, bo będzie tego więcej
Jeśli można zwrócić uwagę na coś pozytywnego w tym projekcie, to na pewno uwagę przykuwa design. Linia nadwozia jest bardzo nowoczesna, a jednocześnie świetnie nawiązuje do ikony lat 80′ XX wieku. E-Legend EL1 ma być gotowe już w przyszłym roku, ale zapowiedziano limitowaną edycję tylko 30 egzemplarzy. Każdy z nich będzie kosztował niemało, bo ponad 1 milion euro (ponad 4,5 mln zł). E-Legend nie zamierza poprzestać na tej elektrycznej reinkarnacji, ponieważ w planach są modele EL2 i EL3. Pierwszy z nich miałby być elektryczną Lancią Stratos HF Stradale, czyli kultową konstrukcją z lat 70′ ubiegłego stulecia. Jeśli zatem petrolheadzi myślą, że to koniec powodów do zawałów serca, niech w najbliższych latach przygotują się na potężne ciosy. Prawda jest taka, że pieniędzy na takie projekty nie zabraknie, a klientów również.