A niby twój Diesel jest taki zły…
O zakazach silników benzynowych i typu Diesel pisaliśmy już nie raz. Unia Europejska i rządzący dążą do tego, aby całkowicie zabronić sprzedaży tych pojazdów już od 2030 roku. Ma to pozwolić na zredukowanie emisji CO2, NOx i innych szkodliwych dla zdrowia gazów.
Nikt nie daje nam jednak żadnej konkretnej alternatywy, a nowoczesne silniki typu Diesel są czystsze niż kiedykolwiek. Mimo to – wydaje się że klamka zapadła. Diesel odejdzie prędzej czy później na śmietnik historii.
Wracając jednak do EURO 2020. Jak zapewne wiecie, reprezentacja Polski trafiła do grupy E, wspólnie ze Słowacją, Szwecją i Hiszpanią. Mecze podopiecznych Paulo Sousy będą rozgrywane w Sankt Petersburgu i Sewilli. Ale nie zostały one zaplanowane bynajmniej w ten sposób, aby podróż liczącą 4000 kilometrów odbyć tylko raz… Prześledźmy więc podróże polskiej kadry na EURO 2020, a szybko zrozumiecie, dlaczego cały turniej jest gorszy od waszego silnika typu Diesel.
10 000 kilometrów tylko w grupie
Pierwszy mecz ze Słowacją będzie miał miejsce w Sankt Petersburgu, do którego z Warszawy mamy samolotem około 1000 kilometrów. Potem wyjazd do Sewilli na mecz z Hiszpanami, a na koniec powrót Do Sankt Petersburga na ostatni grupowy mecz ze Szwecją i potężnym Zlatanem Ibrahimoviciem. Jeśli Polacy nie wyjdą z grupy, będą musieli jeszcze wrócić do Warszawy, a to oznacza, że łącznie pokonają samolotami około 10 000 km. Przyjmijmy jednak wariant optymistyczny.
Polacy wygrywają ze Słowacją i wychodzą z grupy z 3. miejsca. Oznacza to, że z Rosji muszą przedostać się do Budapesztu, a tam będzie czekał już na nich zwycięzca grupy C. Jeśli Robert Lewandowski pokaże nam trochę swojej magii, wygramy, i będziemy musieli przedostać się do Baku na ćwierćfinał. A potem półfinały w Londynie… Zakładając, że na tym etapie zakończy się podróż Polaków po EURO 2020, pokonają oni niemalże 20 000 kilometrów.
Co to oznacza dla naszej planety? Wasz Diesel emituje średnio 120 g CO2/km. Tak więc zakładając, że przejedziecie nim 10 000 kilometrów rocznie, do atmosfery przedostanie się około 1200 kg CO2. Dużo, niedużo…
To promujemy ekologię, czy nie?
Przy pesymistycznym scenariuszu, w którym reprezentacja Polski odpada z EURO 2020 już w fazie grupowej, samolot naszej drużyny wypuści do atmosfery 69 000 kg CO2, czyli więcej niż ty zdążysz wyemitować jeżdżąc samochodem przez całe życie. Nie zapominajmy też, że w całym turnieju biorą udział 24 drużyny, więc…
A co jeśli Polacy dojdą do półfinału? Wtedy nasza planeta będzie musiała przyjąć 134 550 kg CO2 pochodzącego z 66 000 spalonych kilogramów paliwa. Oczywiście – życzymy im nawet nieco wyższego wyniku i dojścia do samego finału! Ale ogrom zanieczyszczenia, jaki wiąże się z EURO 2020, jest przerażający. A to niby Wasz Diesel jest taki straszny… Jeśli faktycznie chcemy promować ekologię i zmniejszanie śladu węglowego, takie turnieje powinny być organizowane – jak zawsze w historii – w jednym, bądź dwóch krajach.