Ale czy my w ogóle wiemy, ile obecnie kosztuje nowy samochód? Jaki waszym zdaniem jest ten koszt – 20 tysięcy? 40? A może 80? Sam powiem wam szczerze – nie miałem zielonego pojęcia. Jest to dla mnie temat tak obojętny i obcy, że nigdy tego nie sprawdzałem. Jeśli rozglądałem się za samochodami, to nie na stronie producentów… a na przykład na Otomoto.
Najpopularniejszym producentem w naszym kraju jest Volkswagen. Jego najtańszy nowy samochód to up! Podstawowa trzydrzwiowa wersja z silnikiem 1.0 o mocy 65 koni mechanicznych ze zniżką kosztuje 49 tysięcy złotych. Za 80-konną Polówkę 1.0 w podstawowej wersji zapłacimy już 57 tysięcy – oczywiście ze zniżką – normalna cena to 62 tysiące.
Na drugim miejscu pod względem popularności w naszym kraju jest Opel. A jak mówisz Opel, myślisz… Corsa, albo Astra? Jeśli chodzi o Astrę w hatchbacku to jej najtańsza odmiana z silnikiem 1.2 turbo o mocy 110 koni mechanicznych kosztuje prawie 79 tysięcy. 1.4 turbo z silnikiem 145-konnym w odmianie ultimate to już 118 tysięcy… A Corsa? Najtańsza – z silnikiem 1.2 o mocy 75 koni kosztuje nieco ponad 52 tysiące.
Na podium popularności jest Ford. Fiesta z silnikiem 1.1 o mocy 75 koni mechanicznych kosztuje – w promocyjnej cenie – prawie 53 tysiące. Za Focusa w najtańszej odmianie trzeba dać minimum 69 tysięcy, za Mondeo ponad 100.
Nowy samochód – czy na pewno warto?
W pierwszej piątce popularności w naszym kraju są jeszcze Audi i Toyota. Jeśli chodzi o tego pierwszego, to już za A1 musimy dać minimum 91 tysięcy. A3 dostępna od 101, A4 od 137, A6 od 209. W przypadku Toyoty „stary” Yaris, czyli Classic, dostępny jest od 46 tysięcy… nowy od 57. Ceny Corolli zaczynają się od 70 tysięcy, zaś taki CH-R to koszt rzędu 83 tysięcy.
I wszędzie jest podobnie. Za przykład dajmy jeszcze chociażby Skodę. Za Fabię w podstawowej wersji z silnikiem 1.0 o mocy 60 koni trzeba dać prawie 48 tysięcy. Oczywiście to wszystko w promocji, bo trwa wyprzedaż rocznika. Najmocniejsza Fabia, o mocy 110 koni i w wersji Monte Carlo zaczyna się od 63 tysięcy.
A teraz sami odpowiedzcie sobie na pytanie – czy to dużo, czy mało? Nowe auta mają oczywiście mnóstwo zalet i są… jakby na to nie patrzeć, nowe. Natomiast sami widzicie, że nawet za klasyczne modele z malutkimi silnikami, generujące raczej mizerną moc, w podstawowej wersji wyposażenia, musimy dać tu minimum 50 tysięcy. W 2020 średnia płaca w naszym kraju wyniosła 5411 zł. Oznacza to, że nawet jeśli ktoś nie wydawałby na nic innego pieniędzy, musiałby odkładać na takie auto przez 10 miesięcy. Auto, które niekoniecznie musi być jakąś zadowalającą nagrodą za wyrzeczenia.
Ale po chwili wklepujesz sobie w Otomoto górny próg 50 tysięcy złotych i kilka wybranych parametrów. I w takiej cenie nawet 5-letnie auta wyglądają… jakby to powiedzieć… niezwykle kusząco.