Historię kierowcy ORLEN Team zna niemal cały świat. Po fatalnym w skutkach wypadku na Ronde di Andora zdołał powrócić do sportowej rywalizacji i F1. W tym roku rywalizuje w serii DTM, a w miniony weekend wywalczył pierwsze podium. Ponadto jest kierowcą testowym zespołu Alfa Romeo Racing ORLEN.
Polak zapytany, jak wyglądają jego plany na kolejny rok przyznał: – To trudne pytanie. DTM nieco zmienia swoje DNA, ale nadal oferuje wysoki poziom rywalizacji i mam nadzieję, że tak pozostanie. Sam muszę zobaczyć, co jest możliwe i co chciałbym robić. Musimy poczekać, ponieważ koronawirus wszystko opóźnia. Potrzebujemy czasu, by podjąć decyzję.
F1 2010 i 2020 okiem Kubicy
Polak w rozmowie z holenderskimi mediami został poproszony również o porównanie Formuły 1, w której ścigał się przed i po wypadku na Ronde di Andora.
– Prawdopodobnie największą zmianą było podejście do kwalifikacji i wyścigów. W przeszłości ta różnica między sesjami nie była tak duża. Można było atakować. Samochód był o 130 kilogramów lżejszy i miał dużo mniej paliwa. Teraz musisz mieć paliwo na cały wyścig i różnice są ogromne.
– Obecnie zwolnienie tempa może być najszybszym sposobem dojechania do mety, choć może się to wydawać paradoksalne. Teraz chodzi o kontrolowanie siebie, co jest nienaturalne. W innych seriach musisz dawać z siebie wszystko. W Formule 1 czasem musisz zrobić mniej, by uzyskać dobry wynik – zakończył.
Finał DTM bez kibiców
Przed kierowcą ORLEN Team pozostała jeszcze jedna runda DTM w Hockenheim. Organizatorzy poinformowali, że odbędzie się ona bez udziału kibiców.
Władze Badenii-Wirtembergii w obliczu drastycznych wzrostów zachorowań na COVID-19 wprowadzają kolejne obostrzenia i jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie istnieje ryzyko odwołania ostatniej rywalizacji aut Class 1. Rundę zaplanowano w dniach 7-8 listopada.