Wszystko w imię nauki
Wysoce radioaktywne odpadki muszą być przechowywane z dala od cywilizacji, aby mogły w spokoju się rozkładać. Zanim to jednak nastąpi, należy je przetransportować do miejsca ostatecznego spoczynku.
W Wielkiej Brytanii transport ten odbywa się z pomocą kolei. Pociągi transportujące paliwo podróżują tą samą siecią, która codziennie przewozi miliony ludzi. To wzbudziło obawy: co by było, gdyby w katastrofie kolejowej uczestniczył kontener jądrowy? Aby sprawdzić, rząd brytyjski postanowił rozbić jedną lokomotywę na pełnych obrotach.
Test został przeprowadzony w 1984 roku. Rząd napełnił kontener wodą i znalazł tor testowy o odpowiedniej długości. Lokomotywa użyta w eksperymencie to ważący 140 ton „Typ 46”. Oczywiście pociąg podróżował bez maszynisty, a gdy osiągnął prędkość 160 km/h, doszło do zderzenia. Wcześniej zwiększono ciśnienie w zbiorniku do 100 PSI, aby zmierzyć straty po zderzeniu.
Zbiornik na paliwo napełniony wodą
Nie musimy dodawać, że uderzenie miało potężną siłę. Lokomotywa została prawie całkowicie zniszczona, a pociąg wykoleił się. 50-tonowa klatka została rzucona na bok jak kartka papieru. Co ciekawe, wewnątrz zbiornika ciśnienie zmniejszyło się o zaledwie 0,29 PSI, co zwiastowało sukces eksperymentu.
Mimo to, obawy związane z transportem odpadów radioaktywnych nie wyparowały do dzisiaj. Wielu twierdzi, że nowoczesne pociągi zdolne do rozwiązania prędkości nawet 270 km/h spowodowałyby znacznie większe uszkodzenia. Ludzie martwią się również o skutki promieniowania.
Bez względu na to, po której stronie tej dyskusji się znajdujesz, musisz docenić wysiłek brytyjskiego rządu, aby zapewnić bezpieczeństwo swoich zbiorników atomowych. Nie codziennie możemy zobaczyć pociąg wjeżdżający w obiekty z prędkością 160 km/h w imię nauki.