Decyzja o likwidacji policji to pokłosie zabójstwa George’a Floyda. Przypominamy, policjant podczas interwencji położył kolano na szyi czarnoskórego mężczyzny i trzymał je tam przez niemal 9 minut. Floyd poniósł śmierć w wyniku uduszenia.
Cała sprawa doprowadziła do potężnych protestów i zamieszek nie tylko w Minneapolis, gdzie doszło do zdarzenia, ale także w całych Stanach, a nawet w innych częściach świata. Protestujący podnosili argumenty, że od lat policja dopuszcza się nadużyć i jest zbyt agresywna oraz rasistowska.
O spokój na ulicach zadba teraz publiczny system bezpieczeństwa. Znajdą się w nim chętni obywatele, a w opracowaniu odpowiedniego modelu bezpieczeństwa udział brać będą członkowie społeczności osób czarnoskórych, Indian, czy imigrantów.
Opina autora
Oczywiście jest to pomysł co najmniej idiotyczny, który prędzej czy później zakończy się tragedią. Bezpieczeństwem zajmą się osoby, które nie mają o tym zielonego pojęcia. Jest to wynik nacisków środowisk lewicowych, które ze sprawy „zwykłego” nadużycia ze strony policjanta (za które oczywiście powinien odpowiedzieć, natomiast naciski publiczne doprowadzą do sztucznego wydłużenia i zaostrzenia kary) zrobiły historię opatuloną we wszystko, od podłoża rasistowskiego, po homofobiczne itd.
Policja to instytucja potrzebna, której nie da się ot tak zastąpić. Już sam zamysł w Minneapolis niesie za sobą patologię, bo wszyscy podkreślają, że najwięcej do powiedzenia mają mieć przedstawiciele mniejszości. Do czego to doprowadzi? Na pewno do niczego dobrego. Być może konkretne grupy będą miały teraz przywileje? Być może „straż obywatelska” będzie się wręcz bała zatrzymać przestępcę reprezentującego „uciśnioną” mniejszość, bo co powiedzą w mediach? Znów oskarżą o rasizm?
Jedno jest pewne – przestępcy będą mieli łatwiej. Oby za przykładem Minneapolis nie poszli inni. Władze tego miasta z całą pewnością wkrótce przekonają się o swojej błędnej decyzji i będą musiały wyciągnąć z niej wnioski. Oby ich przykład był nauczką dla reszty.