Filtr cząstek stałych to podstawa jeśli chodzi o samochody dieslowskie. Jeśli zamierzamy zakupić nowy samochód, powinniśmy najpierw sprawdzić, czy maszyna pod tym kątem jest sprawna i czy takowy filtr DPF posiada.
Filtr DPF wyłapuje do 97% sadzy, czy też cząstek stałych ze spalin. Na dobrą sprawę można powiedzieć, że przypomina dodatkowy tłumik. Filtr ten stosunkowo łatwo jest zatkać, a to oznacza konieczność wymiany, czyli duże koszty, nawet do kilkunastu tysięcy złotych. Aby uniknąć takich kosztów, wielu kierowców decyduje się na wycięcie filtra ze swoich samochodów.
Oczywiście nie ma jasnych przepisów mówiących o tym, że jest to nielegalne działanie, natomiast eksperci potwierdzają, że bez filtra DPF dochodzi do zmian konstrukcyjnych samochodu i nie jest on już zgodny z homologacją.
Filtry DPF są obowiązkowe w samochodach z silnikiem typu diesel od 2006 roku. Według ekspertów największy kłopot jest z autami z lat od 2009 do 2014, bowiem co drugie ma wycięty filtr. To może prowadzić do mandatów i sporych kłopotów na przeglądzie. Już w 2021 roku wejdzie przepis, który nałoży na diagnostów obowiązek sprawdzenia emisji spalin. Wtedy mogą zacząć się naprawdę duże problemy.
Jak sprawdzić czy nasz samochód ma filtr DPF? Zazwyczaj wystarczy wsadzić palec do rury wydechowej i przejechać po końcówce. Jeśli na palcu zobaczymy grubszą warstwę sadzy, nasz samochód najpewniej nie ma filtra cząstek stałych, bądź jest on uszkodzony.
Koszt nowego filtra DPF oscyluje od 3 do 7 tysięcy, natomiast wielu kierowców decyduje się na zamienniki. Tutaj załatwimy sprawę do tysiąca.