Wypadek na Ronde di Andora za kierownicą Skody Fabii S2000 przerwał świetnie rozwijającą się karierę kierowcy wyścigowego w Formule 1. Polak był już podobno „po słowie” z zespołem Ferrari, gdzie miał dołączyć do Fernando Alonso.
34-latek często wypowiadał się na temat nie tylko samego wypadku, ale i rajdów ogólnie. Krakowianin zdaje sobie sprawę, że zapłacił wysoką cenę za chęć rozwoju jako kierowca.
– Rajdy to zupełnie inny sport. Jako kierowca musisz się tam wykazać umiejętnościami w różnych okolicznościach. Podam prosty przykład. Kiedy zaczyna padać deszcz, w Formule 1 zmieniasz opony, a w rajdzie jedziesz dalej. Uczysz się dostosowywać do warunków, wzrasta twoje wyczucie w danej sytuacji – powiedział kierowca Williamsa na łamach wp.pl.
Robert zawsze słynął z wysokich umiejętności jazdy w deszczu. Polski kierowca przypisuje te właściwości rajdom: – Były dwa wyścigi w Chinach. Jeden w roku 2007, kolejny w 2010 roku. W tym pierwszym zaczął padać deszcz i nie zjechałem na pit-stop, dzięki czemu objąłem prowadzenie. Wprawdzie nie byłem na czele stawki w kolejnym, ale w deszczu zyskałem wiele pozycji. W obu przypadkach miałem kompletnie inne wyczucie samochodu, bo zmieniły mnie rajdy.
Sympatia do rajdów pozostanie
Mimo wypadku, który zmienił życie Roberta, ten wciąż lubi rajdy i przed powrotem do F1 zaliczył bardzo dużo występów na odcinkach specjalnych, zdobywając m. in. tytuł mistrzowski WRC 2.
– Dla mnie to coś innego. Patrzę na nie pod innym kątem. Dawały mi frajdę, podczas gdy F1 stanowiła dla mnie pracę. Rajdy są bardzo złożone, mocno się różnią od ścigania po torach, więc stanowiły dla mnie wielkie wyzwanie.
Mimo ogromnej sympatii, jaką wiąże Robert z rajdami, przyznał, że powrót na odcinki specjalne nie jest w tej chwili jego priorytetem. – Nie są już priorytetem dla mnie. Nawet jeśli mi się podobają. Nie prowadzę już rajdówek, mam jedną w garażu i tam stoi. W moim DNA są tory wyścigowe, na nich dojrzewałem. Tęskniłem za pewnymi aspektami życia kierowcy wyścigowego, a nie kierowcy rajdowego.
– Jazda po torach jest inna. Dochodzi praca z inżynierami. Tego mi brakowało. Chyba dlatego, że przy tym dorastałem. W krótkim czasie w rajdach osiągnąłem dość wysoki poziom. Jednak były momenty, że nie byłem szczęśliwy, a to niepokojące. Sposoby prowadzenia samochodu w wyścigach czy rajdach są zupełnie inne. Musisz myśleć inaczej, mieć inne priorytety. Dobry kierowca wyścigowy nie zawsze odnajdzie się w rajdach – podsumował.