Pierwszym przykładem polskiego podium w Meksyku był rok 2003 i druga pozycja Janusza Kuliga i Jarosława Barana. Impreza liczyła wtedy 380 kilometrów oesowych i była rajdem kandydackim do mistrzostw świata. To sprawiło, że na starcie pojawiło się kilku zagranicznych gości, w tym właśnie Kulig.
Początek imprezy to wymiana ciosów pomiędzy Marcosem Ligato i Ramonem Ferreyrosem. Tylko ci dwaj panowie wygrywali pierwszego dnia oesy i oni też znajdywali się na miejscach 1-2 w generalce. Tuż za nimi był jednak Kulig, który stopniowo przyśpieszał i w sobotę zaczął wygrywać oesy. Cała trójka toczyła kapitalną rywalizację w Meksyku, ale na końcu okazało się, że samochód Ferreyrosa był niezgodny z regulaminem. To sprawiło, że wygrał Ligato, ale na drugim miejscu uplasował się Kulig.
Na kolejne polskie podium w Meksyku przyszło nam poczekać do 2008 roku. Wtedy to pierwszą trójkę w JWRC skompletowali Michał Kościuszko i Maciek Szczepaniak jadący Suzuki Swiftem S1600. Od startu do mety prowadził Sebastien Ogier, ale Kościuszce udało się wygrać dwa odcinki specjalne. Ostatecznie polski duet uległ o 3 minuty Ogierowi i Ingrassii oraz o półtorej minuty załodze Molder/Miclotte.
Kolejne podium to znów Kościuszko. Tym razem jesteśmy w roku 2010, kiedy to Polak już w Fordzie Fiesta S2000 przegrał w klasie SWRC tylko z Xavim Ponsem i Martinem Prokopem. Trzecie i zarazem ostatnie miejsce w pierwszej trójce Kościuszki to rok 2012. Wtedy w klasie PWRC za kierownicą Mitsubishi Lancera Evo X zajął on trzecie miejsce za Benito Guerrą i Nicolasem Fuchsem.
Przenosimy się w końcu do roku 2016. Wtedy to na trasie imprezy pojawili się Hubert Ptaszek i Maciek Szczepaniak w Peugeocie 208 T16 R5. Polacy nie mieli wielkiej konkurencji w WRC 2 i bez skrupułów wykorzystywali błędy rywali, co zaprowadziło ich na drugie miejsce w klasie, tuż za Teemu Suninenem.
Jeśli w nadchodzący weekend Łukasz Pieniążek i Kamil Heller dotrą do mety rajdu, to automatycznie wygrają w klasie WRC 2 Pro, gdzie nie mają rywali.