Na starcie w Limie pojawi się dziś 130 samochodów, w tym ponad 30 pojazdów UTV. To najwięcej od roku 2015. Na kartach historii Dakaru widać wyraźnie zaznaczone epoki dominacji marek pojazdów. Na przełomie wieków rządziło Mitsubishi. Japońska marka może pochwalić się najdłuższą zwycięską passą w historii Dakaru – 9 wygranych w ciągu 11 lat, w tym 7 z rzędu. Volkswagen dominował krótko, ale zdecydowanie po przeprowadzce rajdu do Ameryki Południowej (2009 – 2011). Cztery kolejne edycje należały do Mini i zespołu X-Raid Team, a trzy ostatnie Dakary to dominacja Peugeota. Francuski lew został królem dżungli ze swoim „dream teamem” już po raz drugi w historii, po zwycięskiej passie w latach 1987 – 1990. Absencja zespołu Peugeota radykalnie zmieni obraz rywalizacji w tegorocznym Dakarze.
Gwiazdy Peugeota przeniosły się do X-Raid Team. W jego barwach pojedzie Stéphane Peterhansel, który wśród swoich łącznie 13 dakarowych triumfów ma w dorobku dwa odniesione dla tego zespołu w latach 2012 i 2013. „Monsieur Dakar”, a także ubiegłoroczny zwycięzca Carlos Sainz i pięciokrotny triumfator w kategorii motocykli Cyril Despres pojadą samochodami typu buggy z napędem na dwa koła, podobno znacznie poprawionym w stosunku do wersji ubiegłorocznej.
Nani Roma zasiądzie za kierownicą „starego”, niezawodnego Mini All4 Racing, podobnie jak nasz Kuba Przygoński, Orly Terranova i Yazeed Al-Rajhi. Chociaż ekipa Svena Quandta jest oczywistym faworytem, Toyota nie ukrywa swoich ambicji wygrania Dakaru po raz pierwszy. Zawsze uśmiechnięty i pogodny Nasser Al-Attiyah, od lat jeden z najlepszych pogromców wydm, mający na koncie dwa dakarowe triumfy (2011 w Volkswagenie i 2015 w Mini) oraz Giniel de Villiers (wygrał w Buenos Aires Volkswagenem 10 lat temu) ukończyli ubiegłoroczną edycję w swoich Toyotach odpowiednio na drugim i trzecim miejscu. Czarnym koniem może okazać się Bernhard ten Brinke.
Dakar słynie jednak z tego, że potrafi sprawiać kłopoty nawet najlepszym. Ci, którzy liczą na niespodziankę, powinni obserwować przede wszystkim dwóch kierowców. Sébastien Loeb, stanie na starcie Dakaru po raz czwarty, znów w Peugeocie 3008 DKR, tym razem w barwach prywatnego zespołu PH-Sport. Nieobliczalny Amerykanin Robby Gordon, zwycięzca 10 odcinków specjalnych w jedenastu startach, trzeci w Dakarze 2009, który powraca na trasę rajdu po dwuletniej przerwie to także kierowca zdolny do sprawienia niespodzianki, o ile nie zawiedzie nowe buggy Textron Wildcat XX.
Polscy kibice liczyć będą przede wszystkim na załogę Orlen Teamu. Kuba Przygoński i Tom Colsoul rozbudzili nadzieje zajmując piąte miejsce w styczniu 2018 roku. Czy tym razem uda im się stanąć na podium? O tym jak wysoko ceniony jest polski kierowca, najlepiej świadczy numer 303 – czwarty w kolejności przyznany przez organizatora. Kolejna załoga w biało-czerwonych barwach to dakarowy debiutant Aron Domżała i jego doświadczony pilot Maciej Marton w Toyocie Hilux. Tu w planach jest czołowa piętnastka na mecie w Limie, jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem. Będziemy też kibicować dwóm polskim pilotom. Sebastian Rozwadowski powraca na prawy fotel Toyoty Litwina Benediktasa Vanagasa, a były trzykrotny rajdowy mistrz Polski, mieszkający od ponad 10 lat lat w Warszawie Xavier Panseri, dawniej pilot Krzysztofa Hołowczyca (trzecie miejsce w 2015) i Adama Małysza, tym razem z francuską licencją pojedzie z Holendrem Bernhardem ten Brinke.