W pierwszym pojedynku na trasie obserwowaliśmy Orhana Avcioglu oraz Paulo Nobre. Po zaciętej rywalizacji ostatecznie to Turek był lepszy i co by nie mówić, to on był pierwszy liderem rajdu. Po chwili na torze pojawili się już książę Albert von Thurn und Taxis oraz znany z mistrzostw świata Jourdan Serderidis. Lepszym w tej walce był Niemiec, jednak jego czas nie pozwolił mu na objęcie chwilowego prowadzenia. Kolejnych dwóch kierowców? Kolejne dwie Fabie R5. W pojedynku Norberta Hercziga i Simosa Galatariotisa lepszy był ten pierwszy i to właśnie on wskoczył na fotel lidera, którego nie oddał już do samego końca.
W czwartej parze na starcie stanęli Polacy, Grzegorz Grzyb z Jakubem Wróblem oraz Hubert Ptaszek z Maćkiem Szczepaniakiem. W tym prestiżowym pojedynku lepszym był zawodnik z doświadczeniem w mistrzostwach świata, Hubert Ptaszek. Pokonał on Grzyba o 0,8 s. i uplasował się zaledwie 0,4 s. za Norbertem Herczigiem. Ledwo zdążyliśmy ochłonąć po tym pojedynku, a po kilku minutach na trasie znaleźli się Łukasz Habaj z Danielem Dymurskim oraz reprezentanci polskiego zespołu GO+ Cars Atlas Ward, Jurij Protasow i Pawło Czerepinem. Co ciekawe, panowie zameldowali się na mecie z identycznym czasem!
Ostatecznie najlepszy wynik widniał przy nazwisku Norberta Hercziga, który jest pierwszym liderem Rajdu Akropolu. Na dwóch kolejnych miejscach znajdują się Polacy, Hubert Ptaszek oraz Grzegorz Grzyb. Aleksiej Łukjaniuk złapał na superoesie kapcia i na mecie stracił prawie 13 sekund.
Grzegorz Grzyb: – Na co dzień nie mam styczności z takimi próbami, więc ciągle jest to dla mnie coś nowego. No cóż, pierwszy oes rajdu, jesteśmy na razie zadowoleni, mieliśmy na tym superoesie wiele zabawy i radości, chcieliśmy się po prostu dobrze bawić. Pojawiły się małe błędy, ale rajd zaczyna się na kolejnym teście, więc jesteśmy spokojni.
Hubert Ptaszek: – Tego typu oesy to po prostu dobra zabawa. Mam nadzieję, że daliśmy tutaj kibicom sporo radości, dla nas była to pobudka, bo musieliśmy długo czekać na ten start. Teraz czeka na nas prawdziwe wyzwanie, prawdziwy egzamin, najdłuższy w rajdzie, 30-kilometrowy oes. Jesteśmy już skupieni tylko na tym wyzwaniu i na tym, co będzie czekało nas jutro.
Jurij Protasow: – Jest dobrze, tylko musieliśmy zmagać się z ogromnymi ilościami kurzu. W tego typu oesach chodzi przede wszystkim o dobre show, więc i my bawiliśmy się dobrze i myślę, że kibice też się nie nudzili. Wszystko jest tak, jak ma być a ja czuję, że poprawiamy tempo z każdym kolejnym kilometrem.
Łukasz Habaj: – Cóż mogę powiedzieć, to była po prostu dobra rozgrzewka i pobudka. Mamy piękny, słoneczny dzień, żadnych problemów, to był fajny oes, teraz czekamy na kolejne wyzwanie.