– To prawda, że byłbym bardzo zadowolony, gdyby WRC mogło mieć jedne zawody w Afryce w najbliższych latach – powiedział Jean Todt. – FIA ma zasięg globalny, WRC także, więc nie powinniśmy tracić Afryki. Jest jednak pewien proces, który trzeba przejść, aby dostać się do mistrzostw. Muszą zorganizować oficjalny rajd kandydacki, aby pokazać, że potrafią się dostosować [do standardów], żeby znaleźć się w kalendarzu. Nie dostaną się w 2019.
Po wizycie Jeana Todta, któremu zależy na tym, aby przywrócić dawnego charakteru współczesnym rajdom, Rajd Safari nie miał za dużo czasu na spełnienie wszystkich procedur, ponieważ tegoroczna edycja odbyła się w dniach 16-18 marca. Organizatorzy rajdu z bazą w Nairobi spełnili jeden z wymogów bezpieczeństwa, przeprowadzając odcinki specjalne tylko na zamkniętych oesach. Rywalizacja na otwartych, dzikich stepach i sawannach nie będzie akceptowana przez FIA i promotora WRC.
– Jeżeli będziemy mieć rajd w Afryce, wszystkie wymogi bezpieczeństwa będą brane pod uwagę – przestrzega prezes FIA. – Wiemy, że to co było możliwe 30 lat temu już nie jest dopuszczalne. Nawet w Rajdzie Korsyki byliśmy kiedyś przyzwyczajeni do jazdy na maksa na dojazdówkach. Czasy się zmieniają, czasem na dobre, czasem na niezbyt dobre dla entuzjastów tego sportu, ale tak to już jest.
Rajd Safari przez wiele lat był nieodłącznym elementem Rajdowych Mistrzostw Świata. Ostatni raz impreza gościła w nich 2002 r. Wówczas pięćdziesiątą edycję wygrali Colin McRae i Nicky Grist w fabrycznym Fordzie Focusie RS WRC. Dla nieżyjącego już rajdowego mistrza świata z 1995 r. było to ostatnie zwycięstwo w WRC w karierze.
Tekst: Marcin Zabolski
Tagi: Rajd Safari, WRC, Jean Todt