Bardzo ciekawą sytuację w WRC 2 oglądaliśmy już na pierwszym oesie dnia – Duarte – Derramadero 1. Tam szybko wyklarował się pewien schemat – niedościgniony jest Pontus Tidemand, reszta jest bardzo daleko z tyłu, a część zaczyna już dzwonić. Najpierw dotarła do nas informacja, że w swoim debiucie w Fieście R5 na szutrze z rywalizacji wycofuje się Nil Solans, a następnie Kalle Rovanpera po hopie kompletnie niszczy chłodnicę w swojej Fabii i również nie może kontynuować jazdy.
Dominacja Tidemanda trwała i trwała… wystarczy tylko powiedzieć, że Szwed wygrał wczoraj wszystkie odcinki specjalne. Ale taki układ był oczywisty już kiedy zobaczyliśmy listę zgłoszeń. Tidemand to mistrz świata, chłopak obecny w WRC od zawsze, od kilku lat notorycznie przymierzany do jednej, czy drugiej fabryki, a jego najwięksi konkurenci do Meksyku nie przyjechali. Fakt, że pasierb Henninga Solberga kończy pierwszy dzień z przewagą ponad 3 minut nie może więc nikogo dziwić.
Warto zwrócić uwagę na kierowców Forda. Co prawda Solans wycofał się już na pierwszym oesie, ale reszta radzi sobie bardzo dzielnie i co najważniejsze, nie stara się za wszelką cenę gonić tempa Tidemanda. Postępując taką oto strategią, kierowcy w Fiestach R5 zajmują na ten moment miejsca od 2 do 4. Najbliżej lidera jest Gus Greensmith, a podium kompletuje Pedro Heller. Chilijczyk jest jednak w bezpośredniej walce z czwartym Marco Bulacią Wilkinsonem, więc tutaj z całą pewnością będzie się dużo działo.
Powiedzieliśmy jednak, że rządzi i dzieli mistrz, spokojnie punkty nabijają Fordy… a Finowie powiedzieli wszystkim good bye. No tak, o Rovanperze już mówiliśmy, a na szóstej próbie jego los podzielił też junior Hyundaia Jari Huttunen. Finowie zresztą w ogóle mieli fatalny dzień – z pięciu, którzy wystartowali, do mety etapu nie dojechał nikt.
Tagi: WRC, Ford, Rajd Meksyku, Ford Polska, Ford Performance