Mówimy tutaj naturalnie o roku 2007, kiedy to całkowity dystans rajdu wynosił równe 849,5 km. Porównując zatem Rajd Meksyku do innych imprez, tutaj mieliśmy obraz zawodów niezwykle kompaktowych i przyjaznych dla kibica. Warto też zauważyć, że taki dystans nie odbił się negatywnie na długości oesów, bo na zawodników czekało łącznie 366 kilometrów ścigania, co stanowiło ponad 43% całego dystansu rajdu!
Kto poradził sobie wtedy najlepiej? W klasie WRC zapowiadała się niesamowita rywalizacja. Do startu przystąpiły trzy samochody najwyższej kategorii Citroena, dwa Subaru i aż dziewięć Fordów Focusów! Głównym faworytem do zwycięstwa był oczywiście Sebastien Loeb, ale z tyłu głowy należało mieć również Pettera Solberga, czy reprezentantów fabrycznej ekipy Forda.
Pierwszego dnia wszyscy czołowi producenci zdołali wygrać przynajmniej jeden oes. Bardzo dobrze prezentował się Petter Solberg, jednak na szóstej próbie w jego Subaru doszło do wycieku oleju i Norweg zmuszony był do wycofania się z imprezy. W sobotę większość testów padła łupem Sebastiena Loeba, a jedynym, który potrafił nawiązać z nim jakąś walkę był Marcus Gronholm w Focusie RS WRC. Niespodzianek jednak nie było i najkrótszy rajd w historii WRC okazał się zwycięskim dla Francuza, zaś podium uzupełnili przedstawiciele Forda – wspomniany już wcześniej Gronholm, oraz jego rodak Mikko Hirvonen.
A jak kwestia odległości wygląda w tym roku? Łączny dystans Rajdu Meksyku wyniesie tym razem 1055,88 km, z czego 344,49 km to odcinki specjalne. Do rekordu zatem daleko, ale zwycięzca może być ten sam, co 11 lat temu.
Tagi: WRC, Rajd Meksyku
