W 2003 roku Rajd Meksyku był już oczywiście sponsorowany przez Coronę, ale nie był jeszcze częścią mistrzostw świata (to nastąpiło rok później). Na starcie pojawiło się wtedy 45 załóg. #1 przypadła Daniemu Soli, z #2 jechał Ramon Ferreyros, zaś numer 3 na swoim samochodzie mieli Janusz Kulig i Jarosław Baran. Polska załoga była jedną z zaledwie trzech spoza obu Ameryk – o parze Sola/Romani już wspominaliśmy, a z numerem 5 jechali David Higgins z Danielem Barrittem – obecnym pilotem Elfyna Evansa.
Start imprezy miał miejsce w Guanajuato, a Kulig i Baran przystępowali do rajdu jako wicemistrzowie Europy. Kulig podkreślał wtedy, że start w Meksyku ma dla niego charakter czysto treningowy i wspominał, że dobrze będzie zmierzyć się z imprezą, która w kolejnym roku może być częścią WRC. Głos przed startem zabrał też Baran, który opowiadał o fantastycznym przygotowaniu tras i licznych, małych, lecz wysoko podbijających hopkach. Oesy odbyły się naturalnie w górach otaczających Leon, a łączna długość 22 prób wyniosła 380 kilometrów.
Po pierwszym etapie wszystko wyglądało bardzo dobrze. Kulig był trzeci i tracił nieco ponad minutę do drugiego Marcosa Ligato. Polak mówił wtedy, że bardzo dobrze się mu jedzie i auto spisuje się bez zastrzeżeń. Baran wspominał też, że oszczędza ich pogoda, bo przy zachmurzonym niebie dało się jakoś wytrzymać w samochodzie. Po drugim etapie w pozycja Polaków się nie zmieniła. Nadal byli trzeci i tracili ponad minutę. Kulig wygrał nawet dwa poranne odcinki specjalne, jednak przez błąd na jednej z prób strata znów zrobiła się większa. Na mecie lotnej polski duet wypadł z trasy i uszkodził zawieszenie, jednak serwis w porę uporał się z problemami. Drugiego dnia pogoda już dopisywała, temperatura sięgała 40 stopni.
Ostatniego dnia wszystko przebiegało dla Polaków dobrze. Co prawda ukończyli oni rajd na 3. pozycji, jednak później w samochodzie jednego z rywali wykryto nieprawidłowości, które awansowały Kuliga i Barana na 2. pozycję, tuż za Ligato. O tym, jak wymagająca była to impreza mówi nam fakt, że do mety dojechało zaledwie 15 załóg. Kulig wygrał wtedy 5 odcinków specjalnych. Na mecie mówił, że Meksyk to wspaniałe miejsce do rozgrywania rajdu i wszystkie oesy były bardzo przyjemne.
Niestety, podczas tegorocznej edycji meksykańskiego klasyka Polaków nie zobaczymy, jednak z całą pewnością na trasie będzie co obserwować!
Tagi: WRC, Rajd Meksyku, Janusz Kulig