Geniusz Ogiera?

Tegoroczna edycja Rajdu Szwecji stała pod znakiem wielkich emocji sportowych, ale także kontrowersji organizacyjnych. Zawodnicy śmiało krytykowali działaczy, którzy ich zdaniem nie stanęli na wysokości zadania. Pojawiło się także kombinatorstwo, a zagrywką weekendu popisał się Sebastien Ogier.

Geniusz Ogiera?
Podaj dalej

Jeszcze przed startem imprezy wszyscy zastanawiali się czy świeży śnieg pokrzyżuje plany pierwszym załogom, czy może uda się powalczyć w sprawiedliwych warunkach. Niestety w nocy spadło dużo białego puchu i stało się jasne, że liderzy Rajdowych Mistrzostw Świata będą pełnili funkcję odkurzacza trasy. Dla Sebastiena Ogiera to żadna nowość, bowiem Francuz przyzwyczajony jest do jazdy w samochodzie z numerem 1. Jednak o ile w rajdach szutrowych da się jeszcze wybrnąć z całej sytuacji o tyle prowadzenie „pługa”, który swoim zderzakiem odgarnia śnieg rywalom w Szwecji, okazało się bardzo uciążliwe.

Ogier nie krył swojego oburzenia, a na pytania dziennikarzy odpowiadał z wyczuwalną w głosie manierą. Wtórował mu Ott Tanak, który również nie mógł być zadowolony ze swojego rozstawienia. Estończyk posunął się nawet krok za daleko i wykrzyczał w stronę organizatorów, że „mogą się pieprzyć”. Oczywiście później przeprosił, ale ta sytuacja doskonale odzwierciedlała jak mocno sfrustrowani są kierowcy, którzy w Szwecji wyruszali na trasę jako pierwsi.

Jak nie siłą to sposobem. Wydaje się, że te słowa kierowały Sebastienem Ogierem tuż przed rozpoczęciem Power Stage. Francuz postanowił wykorzystać lukę organizacyjną i podreperować nieco swoją sytuację punktową. Kierowca broniący tytułu mistrzowskiego specjalnie spóźnił się na start odcinka. To było zagranie godne największych strategów świata, bowiem dzięki temu mógł on powalczyć o bezcenne punkty jadąc po dużo lepszej nawierzchni. Plan się powiódł i Ogier dotarł do mety odcinka z drugim czasem, zgarniając 4 punkty do klasyfikacji generalnej.

https://www.facebook.com/sebastien.ogier/photos/a.1804149932962990.1073741913.181412151903451/1807407655970551/?type=3

W internecie rozgorzała rzewna dyskusja, czy manewr Francuza jest zgodny z etyką i wartościami fair play czy nie do końca? Wydaje się, że nie można rozstrzygnąć tego sporu jednoznacznie, a podejście do tego tematu jest sprawą bardzo indywidualną. Faktem jest jednak, że Ogier wykorzystał lukę w przepisach i skoro tylko mógł to wykonać licząc się z ewentualnymi konsekwencjami to miał do tego prawo. Tak samo jak wszyscy pozostali kierowcy. Francuz nie spuścił powietrza z opon ani nie ulał paliwa swoim rywalom. Dokonał zagrywki taktycznej, co w sporcie jest przecież kluczowym elementem sukcesu. Wykazał się dużym sprytem i kto wie, czy punkty wywiezione ze Szwecji nie będą w podsumowaniu sezonu na wagę tytułu?

Oczywiście internauci prześcigają się z podawaniem rozwiązań, które mogłyby wpłynąć na wyrównanie szans w sytuacji znanej z tegorocznego Rajdu Szwecji. Najczęstszą propozycją jest zastosowanie procedury z Rajdowych Mistrzostw Europy. Można bowiem podczas shakedownu przeprowadzić dwa przejazdy treningowe, a zawodnicy wyczyściliby wówczas trasę. Później należałoby zorganizować odcinek kwalifikacyjny, a najlepsi kierowcy mogliby wybrać dogodne dla siebie pozycje startowe. Dlaczego działacze nie próbują wdrożyć tego doskonale im przecież znanego rozwiązania? Tego nie wiadomo, natomiast możliwe, że po kontrowersjach związanych z tegorocznym Rajdem Szwecji już niedługo będą zmuszeni do wykonania konkretnych ruchów.

Tagi: WRC, Rajd Szwecji, Sebastien Ogier

Przeczytaj również