Chociaż oba zespoły są klasyfikowane w grupie LMP1, to zapisane w regulaminie zasady EoT (w teorii wyrównujące osiągi prototypów hybrydowych i nie-hybrydowych) sprawiają, że Toyoty mają przewagę przynajmniej pół sekundy na okrążeniu, a gdyby było inaczej, to wiązałoby się to z karą. Prywatne LMP1 nie są w stanie wykonać tak długich stintów jak TS050 Hybrid oraz potrzebują więcej czasu na dotankowanie pojazdu.
Neel Jani, kierowca Rebellion Racing: Nie możemy być szybsi niż Toyota. W przeciwnym razie dostaniemy karę przejazdu przez pit-lane. Tak jest w regulaminie. Wiemy, że nigdy nie możemy walczyć z nimi bezpośrednio na torze, więc naszym celem jest bycie najszybszymi wśród nie-hybrydowych prototypów. Nawet gdybyśmy mieli tempo, nie moglibyśmy go wykorzystać. Tak czy inaczej nie mamy go, aby pokonać ich w bezpośredniej walce. To logiczne, są producentem. Nie możemy mieć takiego tempa. Skupiamy się na sobie i zobaczymy, czego możemy dokonać.
Trzykrotny zwycięzca 24 godzin Le Mans z fabryczną ekipą Audi, André Lotterer przyznaje, że wspierany przez markę olejową Motul – Rebellion Racing to znacznie mniejsze przedsięwzięcie, niż to, do którego był przyzwyczajony. Niemiec przez 7 sezonów miał okazję jechać dla Audi, a w ubiegłym roku zaliczył sezon w fabrycznej ekipie Porsche, gdzie zmiennikiem był jego kolega z Rebelliona – Neel Jani. Mając to porównanie 36-latek nie ma wielkich oczekiwań, ale docenia ciężką pracę zespołu.
André Lotterer, były fabryczny kierowca Audi: Musimy zrobić swoje. Na papierze nie możemy wygrać z Toyotami. Wydaje się, że jesteśmy na czele listy z reszty stawki, można tak powiedzieć. SMP jest także mocne. Musimy zatem pojechać czysty wyścig, bez błędów, bez awarii. Zobaczymy co się wydarzy w wyścigu. To jest znacznie mniejsza operacja. Audi miało ponad 300 pracowników, roczny budżet ponad 200 mln euro, więc można było oczekiwać, czego się tylko chciało w kwestiach technicznych. Rebellion to mały projekt, ale niezwykle silny.
Jani i Lotterer, których trzecim zmiennikiem w Rebellionie jest Bruno Senna zaliczyli pechowy początek supersezonu Długodystansowych Mistrzostwach Świata. W 6 godzinach Spa Francorchamps finiszowali na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej, ale zostali wykluczeni za nadmierne zużycie osłony podwozia. Ekipa Rebellion Racing wspierana przez producenta olejów Motul nie straciła jednak podium, ponieważ na czwartym miejscu finiszował kolejny ich pojazd (z Mathiasem Bechem, Thomasem Laurentem i Gustavo Menezesem), który automatycznie awansował do czołowej trójki tamtego wyścigu.