Wielu kierowców w dalszym ciągu nie martwi się o konsekwencje, jakie może nieść ze sobą przejazd na czerwonym świetle. W związku z czym obserwujemy sporo przypadków, w których kierowcy łamią przepisy z powodu tego typu przejazdów. A złamanie przepisów w tej materii może zakończyć się utratą prawa jazdy. Teraz pojawią się nowe kamery, które mają rejestrować przejazdy na czerwonym świetle. Jak to dokładnie ma wyglądać? Tego dowiecie się z naszego artykułu.

Kierowcy w dalszym ciągu przejeżdżają na czerwonym świetle i nie boją się konsekwencji

Bielski Miejski Zarząd Dróg zainstalował specjalne kamery, które mają rejestrować przejazd na czerwonym świetle na ruchliwym rondzie Solidarności Podbeskidzia w Bielsku-Białej. A to dopiero początek, bo sytuacji, w których kierowcy przejeżdżają na czerwonym świetle jest multum.

„Takie kamery montowane są na skrzyżowaniach dróg krajowych, na których według policji najczęściej dochodzi do kolizji. Do dziś zainstalowano je w 60 miejscach w kraju. System jest obsługiwany przez Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym. Każdy przypadek przejechania na czerwonym świetle przez skrzyżowanie kończy się rejestracją zdarzenia i przesłaniem danych do centrali. Tam podlegają one analizie i ostatecznie to funkcjonariusz stwierdza, czy doszło do złamania przepisów ruchu drogowego” – podał Miejski Zarząd Dróg.

Mandat za wjazd na skrzyżowanie wynosi aż 500 złotych

Mandat za wjazd na skrzyżowanie na czerwonym świetle wynosi aż 500 złotych. Wówczas na konto kierowcy trafia 15 punktów karnych, które przedawnią się dopiero po upływie dwóch lat. Bielscy drogowcy podkreślają, że aby zadbać o bezpieczeństwo, wprowadzenie kamer było konieczne. „Przejazd przez dwie jezdnie może więc kierowcę kosztować 30 punktów karnych i 1 tys. zł mandatu, a to już oznacza nie tylko znaczne uszczuplenie portfela, ale także utratę prawa jazdy” – przestrzega MZD.